- Dzień dobry - powiedziałam.
Lydia spojrzała się na mnie. Ja podeszłam do lodówki. Wyjęłam mleko.
- Hej - odpowiedział Josh.
- Gdzie są rodzice? - zapytałam.
- Pojechali na zakupy - odezwała się Lydia.
Wsypałam płatki do miski i wlałam mleko. Napiłam się jeszcze wody i usiadłam przy stole.
- Dziękuje - zwróciłam się do siostry i zaczęłam jeść śniadanie.
- Nie ma za co - uśmiechnęła się do mnie. - Co tam u ciebie?
- Jak zwykle. A u was?
Lydia chciała coś powiedzieć, ale najpierw spojrzała na Josh'a.
- Chcemy się pobrać - powiedział.
Otworzyłam szerzej oczy.
- Tydzień temu Josh mi się oświadczył - powiedziała Lydia.
- Jesteś w ciąży? - zapytałam.
- Nie - odpowiedziała szybko i z lekkim poirytowaniem.
- Ah, to fajnie - powiedziałam.
Odstawiłam miskę i zaczęłam wchodzić po schodach.
- Nadal jesteś zła za to? - krzyknęła za mną.
- Dziwisz się? - wrzasknęłam, a w oczach stanęły mi łzy.
Usiadłam w pokoju i zaczęłam płakać. Wszystko zawsze wraca kiedy ona przyjeżdża. Nagle zadzwonił mój telefon. Dyrektorka? No co znowu?!
- Słucham?
- Dzień dobry Anastazjo. Jutro o 7.30 jest zebranie samorządu szkolnego. Bardzo ważna sprawa. Będziesz?
- Oczywiście. Dowidzenia - powiedziałam i się rozłączyłam.
Wzięłam chusteczkę i wytarłam oczy. Co ja mam dzisiaj robić?
Poszłam do garderoby i przebrałam się w czyste ciuchy.
Włosy związałam w koka i pomalowałam tylko rzęsy. Wzięłam torebkę i zeszłam na dół. Mama z tatą siedzieli już w salonie.
- Wezmę dziewczynki i pójdę na spacer ok? - zapytałam.
- No jasne, ale może przejdziesz się z Lydią - zapytała.
- Poradzę sobie sama - stwierdziłam.
Poszłam do pokoju dziewczynek. Przebrałam je w lekkie body i spódniczki. Nałożyłam im opaski. Wzięłam je i włożyłam do białego wózka z czarnymi kropkami. Był to podwójny wózek jeden z przodu jeden z tyłu. Wyszłam na dwór. Udałam się do parku. Rozłożyłam koc na trawie. Wyjęłam dziewczynki z wózka i położyłam obok siebie. Zrobiłam im zdjecie i dodałam na instagrama.
Leżałam i się opalałam trochę. Po chwili ktoś mi zasłonił słońce. Otworzyłam oko i stała przede mną Lydia.
Leżałam i się opalałam trochę. Po chwili ktoś mi zasłonił słońce. Otworzyłam oko i stała przede mną Lydia.
- Mogę się przysiąść? - zapytała.
- Skoro już przyszłaś to tak - powiedziałam.
Ubrana była w dżinsowe szorty i zwykłą bokserke. Usiadła obok mnie.
- Jak tam w szkole? - zapytała.
- Dobrze - odpowiedziałam.
- Poznałaś kogoś? - zadała kolejne pytanie.
- Może...
- Ile będziesz mnie jeszcze nienawidzić? - zapytała.
- Aż nie przyznasz się do błędu - stwierdziłam.
- Ale to nie moja wina!
- Dobrze wiesz, że twoja. Po co zaczynasz rozmowę jak wiesz jak to się skończy!
- Brakuje mi mojej młodszej siostry - powiedziała.
- Masz Em i Am. To też twoje młodsze siostry! - powiedziałam.
- Dobrze wiesz o co mi chodzi! - krzyknęła.
- Dobrze wiesz co wtedy zrobiłaś więc skończmy ten temat jak nie chcesz się przyznać - powiedziałam.
- Ana no weź - powiedziała.
- To kiedy chcecie brać ślub i co rodzice na to? - zapytałam kończąc tamten temat.
- Rodzice nie wiedzą. Ty wiesz pierwsza - uśmiechnęła się do mnie.
- Oh, mam czuć się zaszczycona? - zapytałam z kpiną.
- Jak myślisz jak zareagują? - zapytała ignorując moją odzywkę.
- Ucieszą się, że taka tapeciara jak ty znalazła sobie męża.
- Nie przeginaj - zagroziła.
- Oczywiście - uśmiechnęłam się do niej.
Nagle podszedł jakiś chłopak. To Zayn!
- Hej - powiedział do mnie.
- Hej - odpowiedziałam. - Siadaj - wskazałam miejsce obok siebie.
- Nie będę wam przeszkadzał - stwierdził.
- Nie będziesz przeszkadzał. Siadaj - uśmiechnął się do mnie i usiadł. - Zayn to moja siostra Lydia, Lydia to Zayn - powiedziałam.
- Jesteś jej chłopakiem? - zapytała.
- Nie - odpowiedział. - Jestem jej kolegą.
- Ta to ma dużo znajomych, a żadnego chłopaka - powiedziała.
- A ty mogłabyś iść w końcu do domu i nie zawracać mi głowy - spojrzałam się na nią, a ona wstała.
- Miło było poznać - powiedziała i odeszła.
Wzięłam Emilie na ręce.
- Aż tak się nie lubicie? - zapytał.
- Gruba sprawa, ale nie chcę o tym myślec. To co cię sprowadziło do parku? - zapytałam.
- Wracałem ze studia. Nie chciało mi się jechać samochodem więc szedłem na pieszo.
- Ummm... - zarumieniłam się. - Chciałabym cię przeprosić za moje wczorajsze zachowanie - powiedziałam. - Po alkoholu często mi odwala - Amelia weszła mi na nogi i ją też wzięłam na ręce.
- W porządku. Przynajmniej wiem, że uważasz iż jestem przystojny - zaśmiał się.
- Miliony dziewczyn tak uważa. Jakie to uczucie? - zapytałam.
- Takie, że gdybym szedł po drodze i spytał się nieznanej dziewczyny czy zostałaby moją żoną i ona odrazu by się zgodziła, jest to uczucie dziwne - powiedział. - No wiesz z twoich ust brzmiałoby to lepiej. Wyjdziesz za mnie? - zapytał.
- Oh, oczywiście, że nie - uśmiechnęłam się do niego. - A dziennikarze? - zapytałam.
- Jeden stoi tam za drzewem, ale nie odwracaj się teraz. Przyzwyczaiłem się do tego.
- Musi być to przykre - stwierdziłam.
- Trochę jest. Co jutro robisz? - zapytał.
- W tygodniu nie mam czasu, ale może w piątek pójdziemy do jakiegoś klubu - spytałam, a widząc jego minę dodałam. - Obiecuje wypić tylko 4 drinki.
- Tylko - zaśmiał się. - No dobra.
Włożyłam dziewczynki do wózka i schowałam koc.
- Odprowadzę cię - powiedział Zayn.
Szliśmy razem i ciągle się śmialiśmy. W końcu doszliśmy do mojego domu.
- A może zajdziesz na kawę bądź herbatę? - zapytałam.
- W sumie... Z wielką chęcią - powiedział.
Weszliśmy do środka, a ja wyciągnęłam dziewczynki z wózka. Nagle znalazła się przy mnie mama.
- Mamo to mój kolega Zayn, Zayn to moja mama - powiedziałam.
- Miło mi panią poznać - uśmiechnął się i podał jej dłoń.
- Kochanie daj mi dziewczynki, pójdę je położyć spać.
Podałam jej dziewczynki i poszłam z Zayn'em do mojego pokoju.
- Zaraz poproszę tatę to zrobi na herbatę. Czy chcesz kawę? - zapytałam.
- Wole herbatę. To od kiedy tu mieszkasz? - zapytał. - A swoją drogą jesteś bardzo podobna do swojej mamy.
- Oh, dziękuje. Wprowadziliśmy się na początku 2010 roku - powiedziałam.
- A mogę wiedzieć dlaczego? - zapytał.
- Chwila, wyślę tacie SMS-a, żeby zrobił herbatę - wysłałam. - Zmarł mój wujek i przepisał na tatę firmę - uśmiechnęłam się.
- A w jakim mieście mieszkałaś? - zapytał.
- W Gdańsku, ale ostatnie 3 miesiące w Krakowie - powiedziałam. - Mam pytanie... Czy to prawda, że Harry chodził z Taylor? Proszę, nikomu nie powiem... - spojrzałam się na niego.
- Jak go poznasz to go zapytasz - powiedział.
- To daj mi jego numer - poprosiłam.
- A może numer do Justin'a Bieber'a byś chciała? - zapytał zirytowany.
- Ooo, z wielką chęcią - odpowiedziałam.
- Eh, wkurzająca jesteś - powiedział.
- Życie bywa brutalne - odpowiedziałam wystawiając mu język. - Ty za to jesteś brzydki.
- Wczoraj mówiłaś inaczej - zaczął się śmiać.
- Hahaha, widocznie nie zrozumiałeś wtedy sarkazmu - powiedziałam.
- Mhhh, jasne. Dobrze wiem, że się tobie podobam - powiedział.
- Tak, dobre.
Po chwili tata przyniósł nam herbatę i przywitał się z Zayn'em.
- Jutro do szkoły? - zapytał.
- I to ja uważam, że ty jesteś przystojny?! A kto chciał mój numer co? Może to ze względu na dobro siostry twojego kolegi co? - zapytałam się.
- Dokładnie! - powiedział.
- Wiem, że niezła ze mnie dupa, ale nie musisz, aż tak tego pokazywać - zaśmiałam się.
- Chyba jednak pomysł z numerem telefonu nie był dobry! - powiedział.
- Oh, w takim razie możesz wyjść - wskazałam na drzwi.
- Musiałabyś mnie zmusić - powiedział.
- Oh, jasne - zaczęłam go łaskotać, ale złapał mnie za nadgarstki.
- I co teraz? - zapytał.
- Liczę na dobroć z twojej strony - uśmiechnęłam się.
- Hmm... Nie chyba jednak nie - powiedział i zaczął mnie łaskotać.
Zaczęłam się tak śmiać, że aż zabrakło mi powietrza. W końcu mnie puścił.
- Już sobie nagrabiłeś - powiedziałam.
- Anastazjo, czy ty mnie straszysz? - zapytał.
- Stwierdzam fakty - odparłam.
- A tak w ogóle... Siostra Louis'a chce się z tobą spotkać i pogadać o szkole.
- To możesz powiedzieć Louis'owi, że mogę się z nią w sobote w południe spotkać - wyszczerzyłam się do niego. - No i może on da mi numer do Bieber'a, bo na ciebie liczyć nie mogę - powiedziałam i spojrzałam na telefon.
- Wiesz ja będę zaraz szedł, bo jutro muszę iść na wywiad - powiedział.
- Oh, ale z ciebie biedactwo - powiedziałam i poklepałam go po plecach.
- Serio jesteś wkurzająca - powiedział.
- Jakbym nie zauważyła - powiedziałam i poszłam jego odprowadzić.
Zayn poszedł, a ja weszłam do kuchni i chwyciłam kawałek ciasta.
- Ładny ten chłopak - powiedziała mama.
- Mamooo...
- No co? Tak tylko mówię - powiedziała. - Znowu pokłóciłaś się z Lydią?
- Pogodzę się z nią jak przyzna się do winy i już - powiedziałam.
- Ta to ma ciężki charakter - powiedziała mama, a ja się zaśmiałam.
Ciekawe czy Lydia powiedziała rodzicom o ślubie? Eh, chyba spytam się Josh'a.
Poszłam na górę i już chciałam wejść do pokoju Lydii, ale słyszałam, że są "zajęci" więc im nie będę przeszkadzać.
Weszłam do swojego pokoju i usiadłam na łóżku. Wzięłam MacBook'a i włączyłam facebook'a.
Dostałam ponad 200 zaproszeń na facebook'u. Ustawiłam konto na bardziej prywatne. Przeglądęłam te zaproszenia powoli i tylko jedno zaakceptowałam. Zadzwoniłam przez telefon do Ruth.
- No siema. Co tam u ciebie? - zapytała.
- Hej, hej. A spoczko. Co robiłaś dzisiaj? - zapytałam.
- Byłam odebrać auto, więc jutro po mnie nie przyjeżdżaj. Potem pojechałam z mamą na zakupy. W ogóle to rodzice wyjeżdżają w piątek więc robię w sobotę domówkę! - pisnęła.
- Eh, to trzeba będzie ci pomóc. Odwołam wyjście do klubu z Zayn'em i będę u ciebie spała ok? - zapytałam.
- To zaproś go. Powiedz, że jak chcę to może kogoś wziąć.
- Jest! Tak, kocham cie!!! - powiedziałam. - Ciekawe czy się zgodzi - zamysliłam się.
- Mam nadzieje, że tak. To jutro w szkole robimy listę osób ok? - zapytała.
- No. A właśnie... Zayn był dzisiaj u mnie. A co ja wczoraj odwaliłam - zaśmiałam się.
- No mów - ponagliła mnie.
- Byłam i niego i nieco pijana powiedziałam, że jest przystojny i jeszcze jakieś głupoty - powiedziałam.
- Hahahaha, o Boże Ana ja cię kocham normalnie! - krzyknęła do słuchawki.
- Wiem, wiem. Eh, lekcje muszę zrobić. W ogóle to mam nadzieję, że jutro z matmy na sprawdzianie dostanę 4, bo jak nie to mam 3 na świadectwie - powiedziałam.
- A pomożesz mi? - zapytała.
- A co chcesz dostać?
- Tróję, żeby mieć 3 na koniec. Wtedy będę miała lepszy dostęp do college'u.
- To w końcu chcesz wyjechać do Nowego Jorku czy zostać tutaj?
- Rozmawiałam dzisiaj o tym z mamą i chyba zostanę tutaj - powiedziała.
- Uf, a już się bałam. Dobra ja idę mamie pomóc. Pa - powiedziałam.
- Pa misiu - zaśmiałam się Ruth i rozłączyła.
Postanowiłam zejść na kolacje. Wszyscy siedzieli przy stole. Na przeciwko mnie siedziała Lydia. Rodzinna atmosfera, chociaż jak zwykle dało się wyczuć tę nienawiść przeze mnie do mojej starszej siostry.
- Mamo, tato... - pewnie chcę powiedzieć o zaręczynach i planowanym ślubie. - Josh mi się oświadczył i planujemy wziąć ślub - powiedziała.
Mogę już iść od tego stołu?
I się zaczęło. 'Oh, kochanie to cudownie. Pomożemy wam wyprawiać wesele ble ble ble...' Przestałam ich słuchać.
- Ana? - tak mama coś chciała.
- Hm? - spojrzałam się na nią.
- Nie cieszysz się? - zapytała.
- Ja? - spytałam. - Skaczę w środku z radości, że ktoś pokochał ją. Aż to dziwne, ale... No nie ważne. To wy tutaj sobie planujcie, a ja pójdę się wykąpać.
Poszłam do góry i wzięłam długą relaksującą kąpiel. Przy okazji się ogoliłam i umyłam włosy. Umyłam zęby i położyłam się do łóżka.
-------
Witam was!
Od razu bardzo przepraszam za brak rozdziału, ale po prostu nie miałam czasu.
Co sądzicie o rozdziale? Jak wam się podoba?
Ja zmykam, bo dzisiaj też nie mam za dużo czasu.
Całuje, Marcela <3