sobota, 22 lutego 2014

Chapter 3

 JEŚLI CZYTASZ - SKOMENTUJ! DLA CIEBIE TO TYLKO CHWILA! A DZIĘKI TEMU NA MOEJ TWARZY POJAWI SIĘ UŚMIECH I WIĘKSZA CHĘĆ DO PISANIA!!!


Trening minął. Jestem zmęczona, ale umówiłam się z Zayn'em. Eh... Jakoś będzie trzeba to przeżyć.
Wróciłam do domu po drodze zachaczając o sklep w celu kupienia sobie soku pomarańczowego. W domu zjadłam obiad, a potem poszłam się przebrać. Wykąpałam się po treningu więc teraz nie musiałam. Przebrałam się.
Włosy szybko rozczesałam i ubierając koturny te co rano wyszłam na dwór. Szłam prosto do parku słuchając piosenek z iPoda. Kiedy doszłam jego chyba jeszcze nie było. Postanowiłam usiąść na ławce. Po chwili przyszedł. Uśmiechnął się do mnie. Wstałam i odwzajemniłam uśmiech. 
- Hej - odezwał się.
- Hej - powiedziałam.
- Hej - powtórzył się, a ja zaczęłam chichotać. 
- Hej - powiedziałam śmiejąc się.
- Przepraszam, idziemy się przejść? - zapytał.
- Chodźmy - powiedziałam. - A więc co tam u ciebie? - zapytałam.
- W porządku, a u ciebie? - zapytał.
- Jestem trochę zmęczona po treningu - stwierdziłam. 
- Długo trenujesz? - zapytał.
- Od małego. Miałam wtedy bodajże 4 latka - powiedziałam.
- Nie jesteś z Anglii prawda? - zapytał.
- Nie. Wprowadziłam się tutaj 2010 roku. Jak byliście w XFactorze. Wysyłałam na was SMS-y wraz z mamą. Możesz być wdzięczny - uśmiechnęłam się. 
- Bardzo ci dziękuję - ukłonił się.
- Jest za co - zaśmiałam się. 
- Może to dzięki twoim głosom zaszliśmy tak daleko? 
- Na pewno tak. Masz teraz u mnie dług - powiedziałam, a on zaczął się śmiać. 
- To skąd jesteś? - zapytał.
- Z Polski. Pewnie nie wiesz gdzie to jest...
- Graniczy z Niemcami po ich wschodniej stronie - odpowiedział z dumą.
- Wow. Nieźle jak na fakt, że nie skończyłeś szkoły! 
- Niestety nie mogłem. Wiesz wszystko rzuciłem dla kariery - powiedział.
- Żałujesz? - zapytałam.
- Nie. Czasami mam takie chwile, że mam ochotę to rzucić, ale potem się ogarniam. 
- A gdybyś nie został piosenkarzem?
- Pewnie pracowałbym na budowie. A ty jakie nasz plany na przyszłość? - zapytał.
- Nie mam pojęcia. Pójdę na studia, ale nie wiem gdzie i na jaki kierunek...
- A balet? 
- Nie mogę wiązać z baletem przyszłości. Mogę trenować występować, ale muszę też iść na studia. Zawsze trzeba mieć coś w zapasie.
- Czyli nie masz pomysłu na studia? - zapytał.
- Myślałam o prawie, ale wtedy 5 lat studiów. Może coś mniej ambitnego. Psychologia? Nie wiem - powiedziałam.
- Dobrze, że ja nie mam tego problemu. 
- Masz rację. Możesz się cieszyć - powiedziałam.
- Idziemy na lody? - zapytał.
- Jasne! - odpowiedziałam i udaliśmy się w stronę butki. 
- Masz rodzeństwo? - zapytał.
- Starszą o trzy lata siostrę i dwie dziesięcio-miesięczne bliźniaczki. A ty?
- Starszą siostrę i dwie młodsze - odpowiedział.
- Mieszkają w Londynie? - zapytałam kiedy stanęliśmy w kolejce.
- Nie, starsza mieszka z chłopakiem, a mamie i młodszym siostrą zamierzam kupić dom tu w Londynie. A twoja siostra? - zapytał.
- Mieszka w Nowym Jorku razem ze swoim chłopakiem, eh długa z nią historia. 
Kupiliśmy sobie lody i usiedliśmy na ławce. 
- Macie teraz trasę koncertową czy coś? - zapytałam.
- Tak. W maju zaczynamy podróżować po europie. Na szczęście będziemy mieli koncerty w trzy bądź więcej dniowych odstępach. Będziemy mogli wrócić do domu na te dwa dni.
- Cieżko jest co nie? - zapytałam.
- Ciężko, ale mam przy sobie przyjaciół to nie jest tak źle. Tęsknię za rodziną, ale co poradzę.
- Dlatego ja nie chcę iść na studia poza Londynem. Muszę pomagać mamie. Sama ledwo wyrabia.
- Wiem oczym mówisz. Moja najmłodsza sio... - telefon zaczął mi dzwonić.
- Przepraszam, ale odbiorę - powiedziałam.
- W porządku. 
Odeszłam kawałek od niego. 
- Halo? - zapytałam.
- No siema. Co tam? Jak po oprowadzaniu? - zapytała Ruth.
- Zadzwonię wieczorem na skype, teraz jestem z Zayn'em na spacerze - powiedziałam.
- Aaaa!!! Ana szalejesz. To dzwoń pózniej! - rozłączyłam się.
Podeszłam do niego i usiadłam obok. 
- Przyjaciółka - powiedziałam.
- Spoko.
- To o czym rozmawialiśmy? - zapytałam.
- Nie pamiętam. Ile ty masz lat? - zapytał.
- We wrześniu 19, a ty? - spytałam patrząc na niego.
- Skończyłem w styczniu 20 - odpowiedział.
- Myślałam, że jesteś starszy - zarumieniłam się.
- Aż tak staro wyglądam? - zapytał.
- Nie. Ale tak myślałam. No nie czepiaj się - zatrzęsłam się. 
Eh, mogłam wziąć sweterek. Ale nie, o godzinie 20 latam bez niczego.
- Zimno ci? - zapytał.
- Nie, po prostu - zaczął ściągać swoją bluzę. Pod spodem miał bluzkę na krótki rękaw. Nałożył mi ją na ramiona. - Ale tobie będzie zimno - stwierdziłam. 
- Krótki rękaw mi wystarczy. Masz tatuaż? Ładny. 
- Zrobiłam go jak skończyłam 18, bo... Eh nie ważne - stwierdziłam. - Ty masz ich sporo - przyjrzałam się im dokładniej. - Tylko ręce? - zapytałam.
- Nie - odpowiedział. - iA ty masz gdzieś jeszcze?
Pokazałam mu na stopie i kostce. Na kostce była jakby bransoletka z napisem "Hope & Faith". 
- Przemyślane i to bardzo - powiedziałam.
- Ja nie wszystkie przemyślane, ale to już mój problem - powiedział.
- Mój tata nie był za bardzo szczęśliwy z tego powodu, ale się w końcu zgodził. 
- Jak mama się dowiedziała myślałem, że mnie zabije. Nie lubi moich tatuaży - powiedział.
- Pokocha je kiedyś - zaśmiałam się.
Rozmawialiśmy jeszcze długo, ale około 22 powiedziałam:
- Muszę iść. Jutro do szkoły trzeba iść. 
- Odprowadzę cię - powiedział.
- Nie trzeba.
- I tak cię odprowadzę - zaśmiał się.
A więc odprowadził mnie pod same drzwi.
- To do zobaczenia - przytulił mnie.
- Do zobaczenia - uśmiechnęłam się i weszłam do domu. 
Wszyscy już chyba spali. Weszłam do góry i wtedy zauważyłam, że mam na sobie jego bluzę. Oddam mu przy następnym spotkaniu. O ile takie będzie. Napisałam mu SMS-a.
"Zapomniałam oddać ci bluzę."
"Przy następnej okazji mi oddasz. No chyba, że nie będziesz chciała."
"Bardzo mi się spodobała. Nie wiem czy ją odzyskasz... :)"
Wyciągnęłam z szuflady mojego MacBook'a (laptop firmy Apple). Weszłam na skype'a. Eh, muszę napisać do Ruth, żeby włączyła skype'a. Po chwili już do mnie dzwoniła.
- No hej - powiedziałam.
- Ana, czy ty byłaś na randce z Zayn'em Malik'iem? Najgorętszym mężczyzną na ziemi? - zapytała.
- Byłam z nim na spcerze - zaśmiałam się.
- Oh, jasne. A bluza to czyja? - zapytała.
- Zimno mi było - zdjęłam bluzę.
- Ale jak było? - zapytała.
- Normalnie. Gadaliśmy po prostu - zirytowałam się.
- Dokładniej! - prawie krzyknęła.
- A mogę iść się przebrać w piżamę? - zapytałam.
- Masz 2 minuty.
Poszłam do łazienki. Ubrałam różowe bokserki i kremową bokserkę. Związałam włosy w kitkę. Poszłam do łóżka i położyłam przed sobą MacBook'a. 
- Gadaliśmy o rodzeństwie, o planach na przyszłość. I to wszystko. Jedliśmy jeszcze lody - powiedziałam. 
- Ekhem... Czy Zayn Malik znalazł w końcu zastępczynię Perrie? - widziałam, że coś czyta. - Wokalista najpopularniejszego zespołu 4 miesiące temu rozstał się z wokalistką girlsband-u "Little Mix". Od tamtego czasu nie miał dziewczyny. Lecz dzisiaj przyłapano go na randce. Para spacerowała po Londyńskim parku. Czekamy na potwierdzenie związku. 
- Hahahahahaha - zaczęłam się śmiać. 
- Ładnie wyszłaś na zdjęciu - stwierdziła.
- Dziękuje - nagle dostałam SMS-a.
"Właśnie doszedłem do wniosku, że będę musiał kupić nową bluzę."
- Co tak cieszysz się do tego telefonu? - zapytała.
- Nic, tylko Zayn napisał.
- ZAYN?! I ty to... - przestałam jej słuchać.
"Doszłam do wniosku, że papparazzi chyba wiedzą, który profil mam lepszy. A i, że jestem fotogeniczna. Zawsze tacy są?"
"Dobrzy w znajdowaniu dobrego profilu?"
"Nie! Tacy wnerwiający i szpiegujący."
"Niestety tak!"
Rozmawiałam jeszcze z Ruth, ale w końcu poszłam spać.

------------------

Witam was drodzy czytelnicy!
Wow! Nie wierzę, że aż tyle komentarzy!
Jak tam walentynki? Ja jestem z nich bardzo szczęśliwa, ponieważ chłopak zabrał mnie w góry na trzy dni!
A teraz wracamy do opowiadania...
Jak podoba się wam rozdział? Zayn spotkał się Anastazją, a co dalej będzie???

Zapraszam na świetne blogi, mam nadzieje, że je odwiedzicie i wciągnięcie się tak bardzo jak ja!

http://themoordeath.blogspot.com/
http://little-things-one-direction-love.blogspot.com/
http://zaszyfrowana-fanfiction.blogspot.com/

Pozdrawiam, Marcela!!!

NIE ZAPOMNIJ O KOMENTARZU!!!

środa, 12 lutego 2014

Chapter 2

Jeżeli czytasz - skomentuj. Na mojej twarzy pokaże się uśmiech i będę miała większą motywację do pisania! 

Obudziłam się o 6, żeby iść pobiegać. Przebrałam się w jasno różowe dresy, białą koszulkę na ramionczkach i białe air-max'y. Na dole nikogo nie było. Wyszłam włączając piosenkę w iPodzie i pobiegłam do parku. Zastanawiałam się jacy naprawdę są chłopacy z zespołu. Nigdy ich nie... Raz stałam na światłach z jednym z nich. Nie jestem ich fanką, ale niektóre piosenki lubię. Nie znam ich więc nie oceniam - proste.
Po dwóch godzinach biegania wróciłam do domu. Tata siedział i czytał gazetę.
- A ty dzisiaj wolne masz? - zapytał.
- Oprowadzam sławny zespół po szkole. Idę na 10 - odpowiedziałam.
- Może poderwiesz jakiegoś? Co chcesz na sniadanie?
- Wyrwę, aż trzech... Ummm jajka na bekonie? 
- Za 30 minut bądź gotowa - powiedział.
- Godzina! - krzyknęłam i wbiegłam do góry. 
Wzięłam szybki prysznic. Wysuszyłam i ułożyłam włosy. Pomalowałam się identycznie jak wczoraj. Ubrałam się.
Schowałam do torebki klucze i inne duperele. Zeszłam na dół. Tata zostawił karteczkę życząc mi miłego dnia i powiadamiając, iż pojechał na zakupy. Zjadłam śniadanie i poszłam do garażu. 
Pojechałam najpierw do Starbucks'a po kawę, a następnie udałam się do szkoły. 
Zaparkowałam na tym samym miejscu co zwykle. Była 9.40. Wyszłam z auta i założyłam okulary na nos. Popijając kawę usiadłam na ławce przed budynkiem. Słońce świeciło. Ten tydzień jest zaskakujący pod względem pogody. Ale ponoć już w sobotę ma padać. Usłyszałam dzwonek na przerwę. Wyszła na chwilę do mnie Ruth, ale już o 10 zaczynała się lekcja więc nie zdąrzyła ze wszystkimi plotkami. 
Dopiłam do końca kawę. Weszłam do budynku i dyrektorka od razu mnie zaczepiła. Powiedziała co mam robić i o czym im opowiadać.  Po 10 minutach przez drzwi weszło 5 chłopaków i jedna dziewczyna. To chyba jednego z nich siostra. Podeszłam do nich.
- Hej, jestem Anastazja Lewandowska i mam oprowadzić was po szkole - uśmiechnęłam się. - A więc ty - wskazałam na blondynkę - chcesz się tutaj zapisać? - zapytałam.
- Dokładnie - powiedziała.
- Jak masz na imię? - zapytałam.
- Lottie - powiedziała. 
Ah, to pewnie zdrobnienie imienia. Chociaż w tym kraju coraz częściej mnie zaskakują z imionami. 
- To chodźcie za mną - powiedziałam. - Po prawej stronie jest sekretariat. Uwierzcie mi dyrektorka to bardzo w porządku kobieta. Ma skończone dwa kierunki studiów - uśmiechnęłam się do nich. - U góry są sale lekcyjne, ale tam pójdziemy pózniej. Szkoła ma wiele dodatkowych zajęć. Ja nie uczęszczam na żadne, ale moi znajomi tak i są zadowoleni - powiedziałam.
- Dlaczego nie chodzisz? - zapytał chyba Louis, ale mylę jego i Liam'a więc nie jestem pewna.
- Mam cztery razy w tygodniu balet. Nie mam czasu - odparłam. - Z zajęć dodatkowych można wybrać takie jak malarstwo, wokal, a w szkole mamy świetny chór, który w tym roku bierze udział w mistrzostwach krajowych. Dla dziewczyn są też treningi siatkówki, badmintona i Ping-Ponga. Oczywiście jest też drużyna cheerleaderek. Trudno się do niej dostać, ale dla chcącego nic trudnego. To może chodźmy na ich trening. 
Wskazałam drzwi na hale. Nagle jeden złapał mnie za ramie. Louis czy Liam.
- Mam pytanie. Czy w szkole jest wysoki poziom nauki? - zapytał.
- Tak. Nauczyciele są bardzo wykwalifikowani i czasami siedzą nad jednym uczniem tak długo, aż zrozumie. Dla słabszych uczniów są specjalne lekcje - uśmiechnęłam się pogodnie.
- Bo wiesz, to moja siostra i nie chcę, żeby źle się uczyła. Tak w ogóle to Louis jestem - podał mi dłoń.
- Miło cię poznać. A teraz chodźmy na salę. 
Weszliśmy, a tam już pomponiary ćwiczyły układy. Usiadłam z nimi na trybunach. Octavia mi pomachała, a ja jej odmachałam.
- Jeżeli ma się z jakiegoś przedmiotu niższą ocenę niż 4, nie można należeć do żadnego klubu. Cheerleaderki są zwolnione z wf-u, który w szkole jest obowiązkowy. Każdy kto należy do jakiegoś klubu sportowego jest z niego zwolniony. Dobra chodźmy zobaczyć trening piłkarzy. 
Wyszliśmy na dwór. Tym razem podszedł do mnie mulat. 
- W której jesteś klasie? - zapytał.
- W ostatniej - odpowiedziałam. - Macie śpiewać na zakończenie prawda? - zapytałam. 
- Dokładnie - odpowiedział.
Doszliśmy na trening piłkarzy. Większość zaczęła do mnie machać więc im odmachałam.
Mam świadomość tego, że podobam się im, ale mam też świadomość, że większość nie podoba się mi. 
- A więc piłkarze są w pierwszej lidze. Mają mistrzostwo kraju 5 lat z rzędu. Koszykarze są wicemistrzami, a siatkarki zdobyły w tym roku brąz. Cheerleaderki w tym roku walczą o mistrzostwo. Reszta drużyn sportowych nie jest, aż tak dobra. 
Zaczęliśmy iść w stronę szkoły. Przekroczyliśmy ją. 
- Każdy uczeń ma osobny plan, tak jak w Stanach Zjednoczonych. Lekcje zawsze zaczynają się o 8. Trwają po 45 minut i pomiędzy każdą lekcją jest 15 minut przerwy. Po pierwszych trzech lekcjach przerwa trwa od 10.45 do 11.30 jest to przerwa na lunch. Można codziennie sobie kupować. Można rzadziej. Jeżeli się bardziej pozna szkołę to wystarczy wykupić lunch na miesiąc. Stołówka jest wielka i są też miejsca na dworze, na które można iść w dni pogodne i ciepłe. Podczas zimy każdy uczeń ma darmowy wstęp na lodowisko dwie przecznice dalej - powiedziałam.
Weszliśmy na piętro, gdzie podeszłam do swojej szafki. 
- Każdy ma swoją szafkę. Mam nadzieję, że jak powiem wam kod to się nie wkradniecie do niej! - A więc pokazałam Lottie jak się otwiera szafkę. - Ja oddaje ją w tym roku, a większość młodszych z gimnazjum ma zarezerwowane szafki. Jak chcesz możesz mieć moją. Więc jakby co to powiem dyrektorce o ile chcesz...
- Jasne, że tak. O ile brat wyrazi zgodę - spojrzała się na niego - abym chodziła tu do szkoły. 
- Jak się nie uda to jakoś go przekupie - szepnęłam jej na ucho.
Oprowadzałam ich jeszcze chwile, a potem staliśmy pod sekretariatem. 
- Jednak złożymy tu podanie co ty na to? - zapytał Louis Lottie.
- No jasne. Mam je przy sobie - powiedziała.
Poszli we dwoje do sekretariatu. 
- Co dzisiaj robisz? - zapytał mulat.
- Oh, o 16.30 mam balet - odpowiedziałam.
- A może pózniej dasz się zaprosić do kina? - zapytał. 
- Kino? Nic ciekawego w nim nie ma. Ale masz mój numer... - zaczęłam wyjmować z torebki kartkę, ale on podał mi swój telefon. 
- Zapisz - uśmiechnął się.
Akurat rodzeństwo wyszło z sekretariatu. 
Zapisałam numer i podałam jemu telefon, aby i on to zrobił. 
Wszyscy udaliśmy się w stronę parkingu. Pożegnałam się z nimi i weszłam do samochodu. Pojechałam do perfumerii odebrać perfum, który zamówiłam u nich. Odebrałam perfum i zaszłam do sklepu dziecięcego. Kupiłam dziewczynkom pare ciuszków i nowych śliniaków. Wróciłam do domu. Mama właśnie karmiła dziewczynki. Podeszłam do niej i pomogłam jej w tym. Potem pokazałam jej zakupione ciuszki dla dziewczynek i perfum. Poszła się położyć, a ja wzięłam dziewczynki do swojego pokoju. Emilie dałam picie, a Amelię położyłam na poduszce. Widać już im było blond włoski. Wszystkie poszłyśmy po mamie. Blond kręcone włosy, ciemniejsza cera i niebieskie oczy. A po tacie to wzrost. Mama jest bardzo niska. 
Nagle dostałam SMS-a... Od Zayn'a.
"To ja Zayn... jakbyś mnie nie zapisała. To co byś chciała robić po treningu?"
"Spokojnie zapisałam cię! To może pójdziemy się przejść do parku?"
"Do którego?"
"Tego przy hali koszykarskiej..."
"Tam niedaleko MSC?"
"Nie! Przecież tam nie ma parku. Obok tej większej hali!"
"Dobra już wiem gdzie. To o której?"
"19.15?"
"Ok. To do zobaczenia!"
"To zobaczania!"

---------

Tadam!!!

Rozdział numer 2 już za nami. Jak wam się podoba? Co sądzicie o głównej bohaterce Anastazji?
A jak podoba wam się wygląd bloga? Chyba takie jasne kolory są w porządku, prawda?

Rozdział pisałam nieco późno, bo niedawno (czyt. około tydzień temu) urodziła mi się siostrzyczka! Moje pierwsze rodzeństwo i po prostu nie odstępuje od niej na krok. Mam prawie 18 lat to za pare lat będę miała chyba swoje. Bardzo bym chciała.

Rozdziały dodawane co 10 dni. Tydzień to za krótki okres, a dwa tygodnie to za długo. Mam nadzieję, że ten odstęp jest dobry. 

Bardzo dziękuje za te wszystkie komentarze!!!
Wyświetla posta więcej osób, o wiele więcej. 
Mam nadzieję, że będziecie komentować! 

Polecam bloga, w którego bardzo się wyciągnęłam. Autorka ma świetną fabułę i pomysł na opowiadanie. W ciągu 3 dni przeczytałam 44 rozdziały! 
opowiadanieoonedirection1629.blogspot.com
Mam nadzieję, że wam też się spodoba tak bardzo jak mi!

Komentować proszę!

Pozdrawiam, Marcela <3

niedziela, 2 lutego 2014

Chapter 1

WAŻNA NOTKA POD ROZDZIAŁEM!!!!!!!!!

Jeśli czytasz skomentuj!!! :)

**********************************

Nienawidzę poniedziałkowych poranków. Nawet tata robiący pyszne śniadanie ich nie polepszy. Usiadłam na łóżku rozgladając się po pokoju. Gdzie jest moj telefon? Dobra, nie chce mi się go szukać. Podeszłam do wieszaka z moimi niektórymi rzeczami, ale na nic nie miałam dzisiaj ochoty. Weszłam do garderoby. Postanowiłam ubrać wczoraj zakupione ciuchy.

Wzięłam szybki prysznic. Rozczesałam włosy, wysuszyłam je, a potem ułożyłam. Nałożyłam niewiele podkładu, róż na policzki, wytuszowałam górne i dolne rzęsy i usta pomalowałam brzoskwiniową pomadką. Ubrałam się i włożyłam 2 zeszyty do torebki, gdyż resztę miałam w szafce. 
Zeszłam na dół po drodze biorąc swój telefon. Tata jak zwykle robił śniadanie. Mama siedziała pewnie i karmiła bądź bawiła Emilie i Amelię. Tak mam dwie dziesięcio miesięczne siostry bliźniaczki. Tssaaa... Chyba moi rodzice nie wiedzą do czego służą zabezpieczenia. 
Usiadłam przy stole, a tata poał mi talerz z jajecznicą. Podziękowałam jednocześnie witając się z nim. Zjadłam, a następnie poszłam umyć zęby. Chwyciłam kluczyki od samochodu i weszłam do garażu. Przed wczoraj dostałam nowe auto od rodziców. 
Tak ropieszczali mnie. Ale mieli za co. Mój tata ma wielką firmę, która ma inne firmy itd... Dlatego mama nie pracuje. 
Weszłam i rzuciłam torebkę na siedzenie obok. Musiałam jechać po Ruth. To tylko 10 km. Czekała już na mnie. Kiedy wsiadła od razu zaczęła.
- Kupili ci nowe auto? Wow... Ciekawe kiedy moje wróci z serwisu... Eh, nienawidzę jak coś się psuje - powiedziała.
- Ciebie też miło widzieć - odparłam z ironią. 
- Masz przygotowaną mowę na zakończenie? - zapytała.
- Początek, ale mamy jeszcze dwa miesiące - powiedziałam.
-  Przynajmniej testy już za sobą - uśmiechnęła się. - Co sądzisz o tym nowym w drużynie? - zapytała.
- Oprowadzałam go po szkole i nawet jest w porządku. Nie ma dziewczyny Ruth możesz startować - stwierdziłam.
- A ty? - zapytała. 
- Ehh... No wiesz nie chce na razie.. - zbladłam i zrobiło mi się słabo.
 - Spoko. Wiesz, że cię rozumiem, ale w końcu będziesz musiała zacząć żyć na nowo. To było ponad rok temu...
- Rok, dwa miesiące i 3 dni - stwierdziłam smutna.
- Dobra, koniec. Porozmawiajmy o balu końcowym. Z kim pójdziesz? - zapytała.
- Mamy dwa miesiące - zirytowałam się.
- Tylko dwa miesiące. Gdzie kupisz sukienkę? - zapytała.
- Chyb pojadę do Paryża albo gdzieś do Stanów. Pojedziemy razem? - zapytałam. 
- No pewnie. Ja wtedy sobie też kupie sukienkę i buty. 
- To dobrze, bo nie chcę, żeby mama zostawiła dziewczynki z tatą. Co chwile by dzwoniła i się martwiła. To by było bez sensu - powiedziałam.
- Masz racje. Włącz radio - poprosiła. 
Włączyłam radio i resztę drogi śpiewałyśmy. 
Dojechałyśmy do szkoły. Zaparkowałam tam gdzie zwykle. Oczy wszystkich były skierowane na mój samochód. Zaczyna się...
Wysiadłyśmy. Wzięłam torebkę i zamknęłam samochód. Udałam się z Ruth prosto do szkoły. Po drodze co chwile ktoś mi mówił "cześć", a ja im miło odpowiadałam. Podeszłyśmy do swoich szafek. Wyjęłam biologię, bo to właśnie teraz miałam. Ruth miała hiszpański. Musiałyśmy iść w inne strony. Po drodze doszła do mnie Eva - chodzimy razem na biologię. 
Rozmawiałyśmy trochę, a wchodząc do klasy się rozstałyśmy. Usiadłam jak zwykle w trzeciej ławce pod oknem. Chwile po mnie wszedł mój partner na biologii. Stevie - wysoki blondyn. Lubię go, ale to nie moja liga. Ma dziewczynę -Lisę. Co o niej? Należy do Pomponiar i jest największą tapetą w szkole. Ale za to Stevie jest bardzo miły i mądry. Ale wiem, że jest zakochany. Eh, ta miłość... Kiedyś też.... Nie ważne.
Biologia szybko minęła. Praca w parach. Razem że Stevie'm dostaliśmy po szóstce. 
Tym razem z szafki wyjęłam matematykę. Ruth również. Kiedy szłyśmy do klasy zaczepiła mnie dyrektorka. 
- Anastazjo, chodź ze mną do gabinetu - poprosiła. 
- Już idę - spojrzałam się na Ruth pytającym wzrokiem i ruszyłam za dyrektorką.
Weszłyśmy do gabinetu. Usiadłam na fotelu na przeciwko niej. 
- Jutro jesteś zwolniona z lekcji. Pomożesz mi. 
- W porządku, a o co chodzi? - zapytałam.
- Kojarzysz zespół "One Direction"? - zapytała.
- Jak się przeprowadziłam to akurat byli w XFactorze i wysyłałam na nich trochę głosów - zaśmiałam się.
- Uwierz ja też. Jesteś ich fanką? - zapytała.
- Znam pare piosenek to wszystko - powiedziałam.
- Ok. Jutro odwiedzą naszą szkołę. Majął zaśpiewać jedną piosenkę na zakończeniu. I jednego z nich siostra składa podanie tutaj do szkoły więc musisz och zachęcić do nas. Oprowadzisz wytłumaczysz co i jak. Zaprowadzisz na treningi i inne w porządku? - zapytała.
- Jasne, że tak. O której będą? 
- Około 10. Bądź o 9.30 - powiedziała.
- W końcu się wyśpię - zaśmiałam się. 
- To się wyśpij. Ubierz ładnie, ale co ja ci będę mówić zawsze się ładnie ubierasz. To idź teraz na lekcje - powiedziała.
- Idę. Do widzenia - powiedziałam i wyszłam.
Poszłam na matematykę. Powiedziałam panu, że byłam u dyrektorki i usiadłam obok Ruth.
Karteczki... Niestety tylko to nam na tej lekcji zostaje. Pan Schumer jest bardzo surowy. 
"Co chciała?"
"Jestem zwolniona z lekcji. Oprowadzanie 1D po szkole :)"
"Farciara. Dobra pogadamy na lunchu, bo nie ogarniam tego... :(("
W pewnym momencie oczywiście Ruth musiała podnieść rękę i powiedzieć dosłownie, że nie ogarnia. Schumer męczył się z nią do konca lekcji, ale nauczył ją. 
Nie miałam czasu na rozmowę z Ruth, bo biegła szybko do biblioteki, a potem na angielski (tak jak u nas polski). Pewnie nie przeczytała lektury. Ja szłam razem z Matt'em do szafki, a potem na historię. Matt to kapitan drużyny piłkarskiej w naszej szkole. Na historii siedzę z Vicky. Nie przepadam za nią, ale muszę ją znosić. Czemu nie przepadam za nią? Jest strasznie wulgarna, pali, pije (nałogowo) ćpa... Po prostu chłopczyca. Ciemny makijaż wręcz mnie odraża jak i ciemne ciuchy. Eh... To tylko jedna lekcja.
Lekcja minęła bez zbędnych sprzeczek. Odniosłam do szafki książki i razem z Ruth poszłyśmy na lunch. Kochany Tom - gra w drużynie koszykarskiej - jak zwykle przyniósł nam już nasz lunch do stolika. Kończy wcześniej wf więc zawsze to robi. Z nim siedział już Daniel i Octavia. Usiadłyśmy przy stoliku. 
- Jakaś spina z Vicky była? - zapytał Daniel.
- Eh, na szczęście nie - powiedziałam. 
- Nowy samochód? - zapytał Tom.
- Mhhh...
Zaczęłam jeść swoją sałatkę i popijać sokiem z pomarańczy. Rozmawiałam z Octavią o najnowszych perfumach channel. Potem opowiedziałam Ruth o co chodzi z jutrem. Kiedy zjadłam zaczęłam się lekko opalać. Nasz stolik był na dworze więc dla mnie było w sam raz. 
Kolejna lekcja to francuski. Minął szybko, a potem wf. To jedyny moment kiedy nakładam spodnie...
Ubrałam krótkie czarne spodenki, kremową różową bokserke i różowe nike free. Na wf biegaliśmy. Uwielbiam biegać. Z iPodem i słuchawkami w uszach spokojnie biegałam przez całą lekcję.
Potem się przebrałam, poprawiłam makijaż i włosy. Wyszłam z hali i udałam się do szafki. Schowałam książki i razem z Ruth udałyśmy się do mojego samochodu. Miałam jeszcze 2 godziny do treningu baletu, ale Ruth musiała się uczyć na angielski i przeczytać lekturę. Odwiozłam ją, a potem sama pojechałam do domu. Zaparkowałam na podjeździe. Weszłam do domu. Mama kończyła robić obiad. Przywitałam się z nią i poszłam odłożyć rzeczy do pokoju. Zdjęłam buty i na boso poszłam do pokoju dziewczynek. Amelia spała, ale Emilie nie. Wzięłam Em na ręce i zeszłam z nią na dół. Usiadłam z nią przy stole. Mama nadała mi śliniaczek i zupkę dla małej. Zaczęłam ją karmić. Kiedy skończyłam poszłam ją przebrać, a potem starałam się uspać. Udało się! Była pewnie bardzo śpiąca. 
Poszłam do pokoju, wzięłam torebkę i pożegnawszy się z mamą udałam się do samochodu. Około 16 byłam już pod szkołą baletu. Weszłam i udałam się na 5 piętro. Weszłam do szatni, gdzie była już Victoria - niska szatynka dwa lata starsza ode mnie. Przywitałam się z nią. Potem przebrałam się.
Podczas treningu, spektaklu, przedstawieniu czy też zwykłemu wystąpieniu oddawałam się cała tej pasji. Zawsze tak było. Już od małego chodziłam na balet. Uwielbiałam to. Nawet przeprowadzka tego nie zmieniła. Dostałam się do szkoły baletowej i nadała tańczyłam.
Po treningu wróciłam do domu. Ubrałam szare dresy ściągane na dole kwieciste air-max'y i bluzkę białą w której było mi widać brzuch. Wzięłam ze sobą iPoda i poszłam pobiegać. Biegałam dobre 2 godziny. Wróciłam do domu. Zjadłam jogurt, a następnie poszłam się wykąpać i czym prędzej poszłam spać.

_____________________________

A oto pierwszy rozdział.
Liczę na to, że wam się spodobało.
A jak teledysk do Midnight Memories? Myślicie, że pobiłyśmy rekord VEVO? Ja osobiście myślę, że tak. Obecny rekord należy do Justin'a Confident... Fajny teledysk spodobał mi się.
A co do VIVIANNE DIARIES blog został usunięty z powodu naruszenia jakiś praw przeze mnie, ale nie wiem kompletnie jakich. Nie odzyskałam do niego postów, a miałam już 13 rozdziałów!!! Niestety nigdzie nie miałam zapisanych tych rozdziałów więc spróbuję  sama napisać coś na nowo. Nie obiecuje, że wróci tamten blog.
Chcę się skoncentrować na tym, gdyż to będzie mój prawdopodobnie ostatni blog. W maju kończę 18 lat i mam coraz mniej czasu.

Pozdrawiam i całuje, 
Marcela <3 ;)