poniedziałek, 19 maja 2014

13

Obudziłam się rano i co dziwne, byłam wyspana. Przeciągnęłam się i usiadłam na łóżku. Rodzice dzisiaj przyjeżdżają, a jest syf w domu. Ubrałam oliwkową spódniczkę i szarą bokserke. Włączyłam głośno radio i zaczęłam sprzątać. Zajęło mi to niecałe 30 minut. Usiadłam na kanapie i przypomniał mi się wczorajszy wieczór. Szczerze? Nie wierze w to, że ja i Harry jesteśmy razem. Po prostu to jet zbyt cudowne. On jest przystojny i miły i kurde jakim cudem co? Czy to jest choć troche realne? Poszłam do góry i sprawdziłam telefon. Dzwonił Harry, Ruth i jakiś nieznany numer. Najpierw zadzwoniłam do Ruth.
- Czekaj - powiedziała, kiedy odebrała. - Ok, już.
- Co chciałaś? - zapytałam.
- Dostałam się na studia! - krzyknęła do słuchawki.
- Ja też powinnam dostać list - przypomniało mi się.
- Ej, Ana, nie przejmuj się. Może przyszedł do szkoły.
- Albo jednak dostałam się tylko do uczelni na wzgórzu co? Kurde wiedziałam, że te uczelnie to za wysoka poprzeczka! - wkurzyłam się.
- Ana, spokojnie. Nie przekreślaj od razu wszystkiego! A w ogóle to ty masz chłopaka! I to nie byle jakiego tylko Harry'ego Styles'a! - pisknęła.
- Tak, wiem! Też jestem szczęśliwa! 
- Pasujecie do siebie. Jak ja wam zazdroszczę urody! - powiedziała.
- A ty to niby brzydka jesteś? - zapytałam.
- No! - odpowiedziała.
- Lick też jest przystojny, ty też nie szpecisz urodą - stwierdziłam.
- No właśnie! Chyba jadę z Lick'iem na wakacje do jego rodziców we Włoszech - powiedziała.
- Ja może pojadę do Lydii. Znaczy się tylko po to, żeby się w końcu opalić - zaśmiałam się. 
- Dobra, ja kończę. Pa - powiedziała i się rozłączyła.
Oddzwoniłam od razu do Harry'ego. Odebrał po chwili.
- No hej - powiedział.
- Hej - uśmiechnęłam się do siebie. 
Kiedy słyszę jego głos jestem po prostu szczęśliwa! 
- Jak się czujesz? - zapytał.
- Cudownie, a ty? 
- Jestem bardzo szczęśliwy. 
- Oh, a to ciekawe dlaczego - powiedziałam śmiejąc się. 
- Poznałem taką piękną dziewczynę i jest już moja - odpowiedział.
- Niezła szczęściara z kimś takim jak ty - powiedziałam.
- Uwielbiam twój głos - kiedy to usłyszałam rumieńce wyskoczyły mi na twarzy. - I to jak się rumienisz - powiedział.
- Dziękuje - powiedziałam.
- Jadę właśnie pogadać z siłami wyższymi (czyli menadżerami itp.) o nas. Trzymaj kciuki.
- W porządku. O której będziecie w szkole? - zapytałam i usłyszałam, że ktoś wchodzi do domu. 
- O 13.30.
- Harry, rodzice przyjechali. Do później. 
- Do później - rozłączyłam się.
Zbiegłam na dół i myślałam, że zaraz coś rozwale. Oprócz rodziców i bliźniaczek pojawiła się także Lydia i Josh.
- Nie masz domu? - zapytałam się jej.
- Ana, możemy pogadać? - zapytała.
- Zaraz - powiedziałam i podeszłam do rodziców przytulając ich. 
Chwila na rozmowę i poszłam z Lydią do mojego pokoju.
- A więc co ty znowu chcesz? - zapytałam siadając na łóżku.
- Ja przepraszam - zaczęła. - To moja wina. To przeze mnie on nie żyje, gdybym się wtedy nie nawaliła w cztery dupy i nie krzyczała to on by żył, a ty byś była szczęśliwa - kiedy to powiedziała, ja zaczęłam płakać. 
- Lydia - wyciągnęłam do niej ręce.
Podeszła do mnie i przytuliła. Płakałam coraz bardziej.
- Brakuje mi jego. Kochałam go - powiedziałam.
- Wiem, przepraszam. 
- Tęsknię za jego śmiechem i kawałami. Tak cholernie mi go brakuje. Chciałabym go jeszcze raz zobaczyć - powiedziałam. - Dlaczego on nie może wrócić? Powiedz mi dlaczego?! On był taki dobry! Ja go kocham nadal. 
- Shh... Ana, ja wiem, że ci trudno, ale musisz zacząć żyć jeszcze lepiej - starła mi łzy z oczu. - Tęskniłam za moją małą siostrą. 
- Ja za tobą też - uśmiechnęłam się. - Wiesz, ze ci wybaczyłam prawda?
- Dziękuje - przytuliła mnie mocniej. 
- A skoro mówimy o życiu itp. To musze ci coś powiedzieć. Możesz się zdziwić. Mam chłopaka - powiedziałam.
- To cudownie - przytuliła mnie kolejny raz dzisiaj. - Z Zayn'em? 
- Z Harry'm z 'One Direction'. Poznasz go dzisiaj - powiedziałam.
- Na serio? Wow, szalejesz - powiedziała. - No, to ja zmykam. Pewnie musisz się szykować...
- Zdążę - powiedziałam. - Jestem głodna.
Zeszłyśmy na dół. Zaczęłam robić z nią kanapki. Rozmawiałyśmy o jej ślubie. O tym, że w poniedziałek lecę do niej. Nagle weszła mama. 
- Co tu się dzieje? - zapytała, a my się odwróciłyśmy do niej.
- A co? - zapytałam zlizując z palca drzem.
- Jeszcze się nie zabiłyście? - zapytała.
- Chyba nie - powiedziała Lydia. - Ana przyjeżdża do mnie na wakacje. W poniedziałek wylatujemy.
- Pogodziłyście się - raczej stwierdziła, niż spytała. 
Wyleciała z kuchni szczęśliwa. Ok, to jest dziwne. 
Przyszykowałam się na zakończenie.
Pojechałam swoim samochodem do szkoły. Tam przećwiczyłam mowę i poszłam do łazienki. Poprawiłam sobie makijaż i ktoś zakrył mi oczy. Wystraszyłam się i od razu tego kogoś kopnęłam. 
- Chciałem się przywitać - odwróciłam się i ujrzałam Harry'ego, trzymającego się za nogę. 
- Przepraszam - podeszłam do niego.
- Nic mi nie jest - powiedział i uśmiechnął się do mnie.
- Następnym razem złamie ci ręke jak tak zrobisz - powiedziałam szczerze. 
- Zapamiętam - złapał mnie w talii i przysunął do siebie.
- Ładnie wyglądasz - powiedziałam do niego.
- Ale ty lepiej - powiedział.
- Właśnie, że ty, ale nie będę się kłóciła, bo i tak wiemy, że mam racje - zaśmialam się.
Pocałował mnie, a ja zamiast oddać mu ten pocałunek to zaczęłam się śmiać.
- Czemu ty się śmiejesz? - zapytał, a ja nie mogłam wytrzymać ze śmiechu.
- Nie wiem - powiedziałam ledwo.
Pokręcił głową i wyszedł z łazienki. Pobiegłam za nim.
- Już się nie śmieje - powiedziała i go pocałowałam, ale znowu wybuchłam śmiechem. 
Chyba się obraził, bo odwrócił się i poszedł na dwór. Kiedy się uspokoiłam poszłam go szukać. Ale sala była już zapełniona. A on gdzie?! Zaczęłam go szukać, ale po drodze przywitałam się z milionem ludzi i trzeba było zaczynać. Siedziałam w pierwszym rzędzie, a obok mnie Tom. Podczas swojej mowy szukałam wzrokiem Harry'ego albo jego kumpli, ale nie znalazłam. Wszystko przebiegało dobrze. Podawali uczelnie na jakie kto się dostał. Przyszedł czas na mnie: 
- Anastazja Lewandowska, przewodnicząca szkoły! Tu mamy wielką niespodziankę, ponieważ Anastazja dostała się na ADD, gdzie jej profilem będzie menadżerstwo oraz scenografia. Gratulujemy! 
Prawie wbiegłam na te scenę, tak bardzo się cieszyłam.
Odebrałam dyplom i usiadłam na miejscu.
Na samym końcu śpiewało 1D, ale Harry się nawet na mnie nie spojrzał. Pfff... Po skończonym zakończeniu poszłam do razu do rodziców. Rzuciłam się na nich. Potem pożegnałam się ze wszystkimi. Cały czas płakałam. Wsiadłam do samochodu i odjechałam. Cel - dom Harry'ego Styles'a. Nie znałam adresu, ale udało mi się go zdobyć. Stanęłam na chodniku obok jego domu. Chciałam zadzwonić dzwonkiem czy coś, ale odepchnął mnie ochroniarz. 
- Nie może pani tu wejść.
- Ale ja jestem jego dziewczyną! - powiedziałam zirytowana.
- Słyszę to od paru tysięcy dziewcząt. Niech pani da dobie spokój. 
Wsiadłam do samochodu i zaczęłam do niego dzwonić.
- Halo?
- Gdzie jesteś? - zapytałam.
- W domu - odpowiedział.
- To fajnie. W takim razie powiedz swojemu ochroniarzowi, żeby mnie wpuścił - powiedziałam.
- Zaraz będę - rozłączył się.
Po chwili bramę otworzono i mogłam wjechać do środka. Zaparkowałam i wyszłam z samochodu.
- Hej - powiedziałam do niego wkurzona.
- Co ci? - zapytał.
- Mi? A tobie? Obrażasz się o byle gówno - powiedziałam.
- Wejdź do domu - powiedział.
Weszłam do środka. W bardzo noweczesnym stylu urządzony dom. Nie za bardzo przypadł mi do gustu.
- A więc - stanęłam na przeciwko niego.
- Wiesz, nie za fajnie jest, kiedy ktoś wybucha śmiechem podczas pocałunku.
- Harry, ale ja taka jestem. Przepraszam, ale kurde no... Ja potrafię się zaśmiać z ciszy - stwierdziłam.
- Ale to nie było miłe.
- Jak mnie zlałeś na zakończeniu, też nie było za miłe.
- Przepraszam - powiedział.
Podszedł bliżej i pocałował mnie szybko w usta.
- Jesteś głodna, chcesz coś pić? - zapytał.
- Nie, dziękuje - powiedziałam.
- To co robimy? - zapytał.
Uśmiechnęłam się i zdjęłam buty z nóg. 
- Nie wiem. A co byś chciał? - zapytałam.
- A właśnie. Gratuluje z dostania się na studia. 
- Dziękuje. To było takie Wow. Nie wiedziałam, że się dostałam.
- Jestem z ciebie dumny - powiedział i usiedliśmy na kanapie. 
Wszystko jest tu takie bardzo nowoczesne. 
- Menadżerowie pozwolili nam na ujawnienie - uśmiechnął się i położył ręke na moim kolanie.
- Pogodziłam się z siostrą. Tego nie pobijesz - zaśmiałam się i wtuliłam w niego. 
- Ana - zaśmiał się. - Ja się bardzo ciesze - spojrzał się na mnie, ale mina mu zesmutniała. - Coś się dzieje?
- Nie - odpowiedziałam. - Czemu pytasz?
- Bo przyglądasz mi się za często. Nawet jak na ciebie - powiedział, a ja się zarumieniłam i odwróciłam.
Po chwili poczułam jak dotyka mojego podbródka i obraca moją głowę w jego stronę. 
- Nie wstydź się mnie - uśmiechnął się do mnie, a ja bardziej się zarumieniłam. 
Dotknął mojego policzka i pogładził go kciukiem. 
- Harry - zaczęłam, ale on mnie pocałował. 
Wplątałam palce w jego włosy, a on bez problemu położył mnie na kanapie, jednocześnie kładąc się na mnie.
Zaśmiałam się, a on spojrzał się na mnie z pytającym wyrazem twarzy.
- Jesteś śmieszny - powiedziałam.
- Dlaczego? - zapytał.
- A tak - zaśmiałam się i jego pocałowałam. 
- Ty też jesteś śmieszna - powiedział i zaczął mnie znowu całować. 
Zjechał niżej - do mojego uda. Jego ręka zaczęła kierować się ku górze. Nie przestawal mnie całować. Kiedy zbliżył się do moich majtek odsunęłam jego ręke.
- Za szybko - uśmiechnęłam się do niego.
- Eh - usiadł i się poprawił.
- Przykro mi - zaśmiałam się i poprawiłam włosy i spódniczkę.
- Zostajesz na noc? - zapytał.
- Ale... W sumie to mam prawie 19 lat... Mama i tak się zgodzi...
- No to super!
- A może ty u mnie co? - zapytałam.
- Jak daleko jest pokój twoich rodziców?
- Piętro niżej - odpowiedziałam.
- W takim razie może być. A twój tata mnie nie zabije?
- Spokojnie, pojechał w delegacje - odpowiedziałam i usiadłam na jego kolanach.
- Wiesz, że w piątek wyjeżdżam w trasę? - zapytał.
- Wiem - wtuliłam się w niego. - Kiedy kończy się trasa? - zapytałam.
Objął mnie w pasie ręką, a drugą przejechał delikatnie po moich włosach.
- W listopadzie - odpowiedział wzdychając.
- Troche długo - powiedziałam wyraźnie smutna.
- Damy sobie rade - uśmiechnął się i mnie pocałował. - W połowie sierpnia się spotkamy i mamy cały miesiąc - powiedział.
- Zawsze było tak trudno? - zapytałam.
- Nie miałem dziewczyny odkąd zostałem sławny - powiedział.
- Harry? - zaśmiałam się.
- Tamte się nie liczyły, inne były na jedną noc - powiedział, a ja momentalnie zesztywniałam. 
- C-co? - zapytałam schodząc z jego kolan i stając.
- Ana - wstał i złapał mnie za dłoń. - Było i minęło. Nie jestem taki - powiedział patrząc mi w oczy.
- Jak dawno? - zapytałam.
- 3 miesiące temu - odpowiedział.
Usiadłam na kanapie, a on obok mnie.
- Wszyscy wiedzieli? - zapytałam.
- Tylko chłopacy - odpowiedział. 
- Dobra - otrząsnęłam się. - Już wszystko jest ok - powiedziałam i musnęłam ustami jego policzek.
- Cieszę się - odpowiedział.
Rozmawialiśmy dużo, a około 21 postanowiliśmy pojechać już do mnie. Harry wziął potrzebne ciuchy. Jechaliśmy moim samochodem. Chciał prowadzić, ale nie zgodziłam się. Dojechaliśmy do mnie i weszliśmy do środka. 
- Hej - powiedziałam widząc rodzicielke w salonie. - Harry zostaje dzisiaj na noc - powiedziałam.
- Anstazjo - zaczęła.
- Mamo - spojrzałam się na nią, a ona pokiwała głową. 
- Chcecie coś jeść? - zapytała. - I tak zjecie - stwierdziła i poszła do kuchni. - Ana, chodź na chwile - krzyknęła.
- Idź do mnie, zaraz przyjde - powiedziałam do niego i udałam się do kuchni.
- Nic mi nie mówiłaś, że masz chłopaka - powiedziała.
- Wyleciało mi to z głowy? Wydawało mi się, że mówiłam.
- Wydawało. Tylko proszę cię... Bo wiesz nie chce zostać bab...
- Ok, rozumiem! Spokojnie, nie przejmuj się! - krzyknęłam i wybiegłam z kuchni. 
Weszłam do swojego pokoju i położyłam się na łóżku obok Harry'ego.
- To co robimy? - zapytał.
- Nie mam pojęcia - powiedziałam, a on mnie pocałował.
Nie kończył z pocałunkami. Pocałunki przerodziły się w bardziej namiętne. Harry zaczął jeździć ręką po moim udzie. Uśmiechnęłam się sama do siebie i wplotłam ręce w jego włosy. 
- Jesteś cudowna - powiedział. 
Zaśmiałam się i wróciliśmy do całowania. 
Nagle do pokoju ktoś wszedł. Odskoczyliśmy od siebie, a ja się zaczęłam poprawiać. Tym ktosiem okazała się Lydia.
- Przepraszam - zaczęła się śmiać. - Chciałam się przywitać - powiedziała.
- Świetny moment wybrałaś - powiedziałam wstając i gładząc sukienkę.  - No wchodź - powiedziałam, a ona weszła i zamknęła za sobą drzwi. 

12

- Nie chciałam być nie miła, ale po prostu... Jak widzę cię normalnie to już jest ze mną coś nie tak, a jak paradujesz półnago po domu... Nie wierze, że to powiedziałam - zatkałam usta dłonią i się wycofałam. 
On stał i patrzył się na mnie z niedowierzaniem.
- Nie słyszałeś tego - stwierdziłam. 
Podszedł do mnie bliżej.
- Czego? - zapytał.

~~~~~~

Stanął tak blisko, że wycofałam się pod samą ścianę. Jego spojrzenie znowu mnie onieśmielało. Intensywność jego oczu po raz kolejny pozbawiała mnie oddechu. Tym razem wszystko działo się ze zdwojoną siłą. Czy można, aż tak działać na kogoś? Najwidoczniej...
Uśmiechnął się szeroko, a ja nie miałam pojęcia o co jemu chodzi.
- Harry - zaczęłam, a jego ręce powędrowały na ścianę tuż przy mojej głowie.
- Tak? - zapytał, a jego twarz zbliżyła się ku mojej.
Patrzył się w moje oczy, tak jakby chciał coś z nich wyczytać. Mój oddech stał się płytszy. Twarz Harry'ego przybliżyła się bardziej. Zamknęłam oczy. Te chwile trwały w nieskończoność. Poczułam jak jedną ręką dotyka mojego policzka. Świat stanął, czas również. Niczego nie było oprócz nas. 
Poczułam Harry'ego usta na moich. Delikatnie oddałam pocałunek. Jego druga ręka powędrowała na moją talie. Przybliżył mnie do siebie. Podniosłam ręke i położyłam na jego szyi. Po chwili pocałunek się pogłębił, a ja czułam motylki w brzuchu. 
W pewnym momencie się odsunął. Spojrzał się na mnie, a ja na niego. Uśmiechnęłam się szeroko, jednocześnie się rumieniąc. Na jego twarzy również zagościł uśmiech. 
- Nie zapomnę tych słów - powiedział.
Ja nie odezwałam się, zabrakło mi słów. Nie mogłam nic powiedzieć. Po chwili spokoju znowu spojrzałam się na niego.
- Dziękuje - powiedziałam i się w niego wtuliłam. 
- Nie ma za co. W dodatku nie wiem za co - powiedział, ale przytulił mnie.
- Dowiesz się w swoim czasie - powiedziałam.
Odsunęłam się i spojrzałam na niego. Przed chwilą mnie pocałował, a teraz stoję przed nim i nie wiem co się dzieje wokół mnie. 
- Na którą ten bal i kto będzie? - zapytałam.
- Na 19.30. Będzie Ruth z jakimś tam chłopakiem, Zayn i Perrie, Louis i Eleanor, Liam i jego koleżanka czy tam dziewczyna Sophia, a Niall przyjdzie z koleżanką. Zaprosiłem paru znajomych z mojego rodzinnego miasta. Możliwe, że będzie jeszcze pare osób. Coś jeszcze chcesz wiedzieć? - zapytał.
- Umm - zdekoncentrowałam się. - O której mam być gotowa? - zapytałam.
- 18.40, bo mamy spory kawałek do przejechania - powiedział.
- Dobrze - powiedziałam i wyszłam z pokoju, a on szedł za mną.
- Co będziesz teraz robić? - zapytał.
- Nic. Znaczy się oglądne swój ulubiony serial, a potem zjem obiad. A później będę musiała się szykować - powiedziałam.
- Mogę zostać jeszcze u ciebie? - zapytał.
- Jasne - uśmiechnęłam się i zeszliśmy na dół.
Włączyłam serial i usiadłam obok Harry'ego. Objął mnie ramieniem.
W ogóle nie skupiłam się na filmie. Cały czas myślałam. Czy ja i Harry jesteśmy razem? Czy to tylko tak sobie mnie pocałował. Ale chyba powinien mnie się spytać o chodzenie tak? Eh, nie mam pojęcia.
- Co tak myślisz? - zapytał.
- Nie, nic - odpowiedziałam.
- Ana - spojrzał mi w oczy.
- Harry - powiedziałam.
- Ana, coś się dzieje?
- Nie. Wszystko jest w porządku. 
Już się nie pytał. Musiałam iść do toalety więc go zostawiłam. Kiedy wróciłam od razu zaczął mówić.
- Ruth do ciebie napisała i przepraszam, że przeczytałem, a co gorsza odpisałem, ale nie mogłem się powstrzymać. 
Od razu wzięłam telefon.
Ruth: 'Ten świrowaty lamus cię porwał, że nie odpisujesz? :)'
'Z tej strony świrowaty lamus! Nie jeszcze jej nie porwałem. Nie musisz się bać. ;*'
- Ok... Nie zabije cię. Masz szczęście - powiedziałam.
- Ja już idę, bo muszę załatwić jeszcze pare spraw z balem - powiedział i wstał.
Poszłam z nim do holu. Kiedy się ubrał odwrócił się do mnie.
- Do później - powiedział i pocałował mnie w usta, po czym wyszedł.
W lekkim szoku zadzwoniłam do Ruth. Odebrała po trzech sygnałach.
- No hej. Co robił u ciebie Harry? - zapytała.
- Ruth - zaczęłam - on mnie pocałował - powiedziałam.
- Co? Tak! - krzyknęła do telefonu. - Ja zaraz będę. Musimy się jeszcze na ten bal przyszykować. To ja zaraz będę. Zostaw otwarte drzwi.
Jak powiedziała tak zrobiła. Po niemal 20 minutach wbiegła do mojego domu i stanęła na przeciwko mnie.
- Powiedz, że nie żartujesz - złapała mnie za ramiona.
- Nie. Ruth, on to na serio zrobił. O Boże, ja nie wierze w to - powiedziałam i odpadłam na kanapę.
- Ja też. A jak całuje? - zapytała.
- Cudownie - stwierdziłam. - Jeju, ja nie wierze - mówiłam.
- Ale jesteście razem czy co? - zapytała.
- No nie wiem. Najpierw mnie pocałował, potem oglądaliśmy mój serial i on mnie obejmował. No, a jak go odprowadziłam to zanim wyszedł, pocałował mnie w usta i wtedy poszedł. Masz jakiś pomysł? - zapytałam.
- No nie wiem. A w ogóle wiesz, że zostałaś królową balu, ale że ciebie nie było to ja odebrałam za ciebie nagrodę - powiedziała. - Spokojnie mam ze sobą - wyjęła z torebki śliczny srebrny diadem. 
- Ale byłam wtedy na niego wkurzona - stwierdziłam.
- Opowiadaj.
I tak zleciało nam pół godziny. Potem poszłam się wykąpać. Ruth mnie uczesała, a ja ją. Miałam loczki na dole. Ruth miała wyprostowane. Pomalowała mnie. Gotowa ubrałam sukienkę i buty. Ruth również się ubrała. Miała na sobie czarną sukienkę i czerwone szpilki. Lick - bo tak na niego mówią - przyjechał po nią o 18, bo mieli pojechać jeszcze do jego domu.  Ja poprawiłam się i zrobiłam sobie zdjęcie, które wysłałam rodzicom. Po niedługim czasie usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć, a przede mną stał Harry. Jaki on przystojny! Dostałam od niego czerwone róże. Wszedł do środka i mnie pocałował. I kolejny szok! Wstawiłam kwiaty do wazonu, w którym miałam bukiet z wczoraj czy tam dzisiaj w nocy. 
- Ślicznie wyglądasz - powiedział.
- Dziękuje, ale ty również.
Wyszliśmy na dwór. Usiadłam w jego samochodzie. Kiedy wyjechał na ulice włączył radio. Cały czas myślałam. Czy my jesteśmy parą czy nie? Chyba nie, bo przecież nie zapytał się mnie o chodzę ie prawda? Czyli nie jesteśmy parą, a w takim razie co oznacza fakt, że już 3 razy mnie pocałował? Dobra muszę sobie wszystko po kolei ułożyć. Ja jestem w nim zakochana. A on we mnie? Zayn kiedyś coś wspomniał, że Harry cały czas o mnie coś mówi, ale czy to ma z tym związek jakiś? Szczerze? To go nie rozumiem. Kompletnie. W ogóle jak on...
- Co ty taka zamyślona? Zawsze cały czas gadasz, a teraz jesteś cicho. Coś się stało? - zapytał.
- Nie - odpowiedziałam.
- Ana, mnie nie okłamiesz. Cały czas o czymś myślisz. Powiesz mi?
- No, bo... Bo ten... Umm... No ty i... Ehh - wkurzyłam się sama na siebie, bo nie mogłam skleić sensownego zdania.
- Spokojnie. Czyli coś związanego ze mną? - zapytał.
- Tak. Chodzi o to, że rano...
- Przepraszam. Jeśli to było nie odpowiednie, mogłaś powiedzieć - powiedział.
- Nie o to chodzi. Ja się zastanawiam nad tym cały czas. Czy...
- Jesteśmy ze sobą? - zapytał uśmiechając się, a moje policzki przybrały barwę czerwoną.
- Tak - odpowiedziałam zawstydzona.
- A byś chciała?
- Tak, to znaczy nie! Znaczy się nie o to mi chodzi, bo ja...
- Boisz się mnie czy co? - zaśmiał się.
- Ty się śmiejesz, bo robię z siebie debilke - spuściłam głowę. - Odwieź mnie - stwierdziłam.
- Przepraszam no! Po prostu, jak nigdy jesteś cały czas zawstydzona - powiedział, a ja nadal się na niego patrzyłam wyczekująco. - A no tak! A więc czy ty byś chciała?
- A ty? - zapytałam.
- Zapytałem pierwszy - powiedział.
- Starsi mają pierwszeństwo.
- Kobiecie ustąpie.
- Tak - odpowiedziałam i podgłosiłam radio. - Fajna piosenka - powiedziałam.
Pokręcił głową i wyłączył radio.
- Ej, to moja ulubiona piosenka - skłamałam i chciałam włączyć radio.
- Nie kłam - powiedział.
- Nie kłamie. Najlepsza zaraz, bo wszytkich disco polo. Kiedyś ci puszczę. Ale możesz umrzeć ze śmiechu, bo...
- Ana...
- Teksty powalają, ale nie znasz polskiego i... Już jesteśmy? - zapytałam kiedy stanął.
- Tak - odpowiedział, a ja szybko wysiadłam z samochodu. 
Zaraz przy mnie pojawił się Harry.
- Ana - stanął na przeciwko mnie.
- Czy tam jest już Ruth? - chciałam odejść, ale złapał mnie w pasie. - Pogadamy później - stwierdziłam i poszłam do Ruth.
Zaczęli się schodzić wszyscy. Dlaczego mnie nie zdziwiło, że prawie nikogo nie znam? Harry'ego nie mogę znaleźć. 
- Hej, Anastazja - przytulił mnie Zayn.
- Hej. Co tam i ciebie? - zapytałam.
- A w porządku, a u ciebie? - zapytał.
- Od kilkunastu minut szukam Harry'ego.
- Też jego nie widziałem. No nic, wracam do Perrie - powiedział i odszedł.
Gdzie jest Harry?! Ale on mnie wkurza! Ruth bawiła się z chłopakiem. W sumie to cała sala się bawiła. A kto podpierał ścianę? Ja! I po co ja się zgodziłam?! Spojrzałam na godzinę. 20.30, a jego nadal nie ma.
Wzięłam torebkę i udałam się do wyjścia. Wpadłam na jakiegoś chłopaka. Pomógł mi wstać.
- Przepraszam, nie patrzę przed siebie - powiedział.
- Ja niestety też - zaśmiałam się.
- Tom jestem - podał mi ręke.
- Anastazja - ujęłam ją.
- Masz ochotę zatańczyć? - zapytał.
- Z wielką chęcią - odpowiedziałam i udałam się z nim na parkiet.
Objął mnie w talii. Tańczyliśmy rozmawiając, aż ktoś nam nie przerwał.
- Ekhem - odchrząknął.
Odwróciłam się i ujrzałam Harry'ego.
- Oh, już jesteś? Myślałam, że do końca mnie wyrolowałeś - nagle Tom się wycofał.
- Musiałem zapłacić za wszystko - powiedział.
- Dołożę się - powiedziałam.
- Nie - objął mnie w talii.
Założyłam mu ręce na szyi. 
- Ja tak - powiedział.
- O co ci chodzi? - zapytałam.
- Ja tak - powiedział znowu uśmiechając się.
- To nie jest zabawne. O ci chodzi? - zapytał.
- Bardzooo na tak - mówił dalej.
- Zaraz sobie pójdę - powiedziałam poważnie.
- Bardzo bym chciał z tobą być - powiedział.
Spojrzałam się na niego z wielkimi oczami. O mój Boże! Nie wierzę.
- Harry, jeżeli sobie żartujesz, wiedz, że zaraz ci skręce kark - powiedziałam.
Uśmiechnął się i mnie pocałował. Pocałunek był czuły, a ja czułam motylki w brzuchu. Wiem, że się powtarzam, ale to jest zbyt cudowne, żeby w to wierzyć! Przecież... Po co ja się tym zadręczam. Odsunął się ode mnie i usłyszeliśmy oklaski. Serio? 
- A ja nie - powiedziałam próbując nie wybuchnąć śmiechem. 
- Wiem, że kłamiesz - powiedział.
Zaśmiałam się. 
- Jestem głodna - powiedziałam.
- To chodźmy coś zjeść.
Podeszliśmy do stołu. Wzięłam sobie troche sałatki, bo nic innego dobrego nie było. Usiedliśmy przy stole obok Liam'a i jakieś dziewczyny.
- Harry, pierwsza dziewczyna od dawna. Gratuluje - powiedział Liam. - Sophia, poznaj Anastazje, Anastazjo poznaj Sophie - powiedział, a my się przywitałyśmy.
Posiedzieliśmy chwile, aż Ruth mnie dorwała mnie i wyciągnęła mnie na parkiet. Zaczęłyśmy się wydurniać i tańczyłyśmy jak debilki. Nagle ktoś mnie od niej odsunął. Odwróciłam się i ujrzałam Harry'ego.
- No hej - powiedziałam.
- Wyszalałaś się? - zapytał.
- Szczerze? - pokiwał głową. - Nie! 
- Oh, Ana, Ana...
- Zatańcz ze mną, ale nie przytulańca tylko tak fajnie - powiedziałam, a on się zaśmiał.
- Zaraz wracam - odszedł, a po chwili wrócił.
Z głośników rozbrzmiała nieco szybka piosenka. Harry wziął mają ręke i zaczęliśmy tańczyć. Uśmiechałam się jak nienormalna. Kiedy skończyliśmy przytuliłam się do niego.
- To było świetne - powiedziałam.

11

Mamy dzisiaj piękną sobote. Harry i Zayn dzisiaj wracają ze Szwajcarii, bo nagrywali nowe kawałki na płytę. Byłam bardzo podekscytowana dzisiejszym balem. Rodzice przyjeżdżają za dwa dni czyli idealnie na zakończenie. Na szczęście Lydia nie wraca.
Z Harry'm coraz lepiej się dogaduje. Rozmawiamy często na skype, ale częściej piszemy SMS-y. Poznałam jego bardzo dobrze. Zaczęłam też się zwierzać z moich problemów. To troche śmiesznie zabrzmi, ale... Lubię jak dzwoni na skype i się szeroko od razu uśmiecha. Uwielbiam jego dołeczki w policzkach. I te zielono oczy. W dodatku jego styl -choć troche bywa dziwny - jest oszałamiający. 
Ostatnio mało jem jak na mnie. Ruth dowaliła z tym, że się zakochałam, ale ja nie jestem jeszcze pewna swoich uczuć do końca. 
Muszę być o 18 już na sali. Harry ma być tak na styk na 20. Przyszykowałam się dokładnie. Włosy pokręcone, nieco mocny makijaż i śliczna pudrowa sukienka. Gotowa pojechałam na salę. Pomogłam z dekoracjami i ostatnimi szczegółami. Wszystko było takie idealne. 
Poszłam do szafki sprawdzić czy dostałam jakąś wiadomość od Harry'ego. Pare nieodebranych połączeń od niego. Oddzwoniłam.
- Ana słuchaj, bo...
- Hej, Harry! Jestem już na sali. Za ile będziesz? - zapytałam.
- Ana, ja cię bardzo przepraszam, ale spóźniliśmy się na samolot w Szwajcarii i następny mamy za 4 godziny. Ja bardzo cię przepraszam...
- Jasne, to pa - rozłączyłam się, a z moich oczu zaczęły lać się łzy. 
Wyjęłam kurtkę i torebkę z szafki. Jak najszybciej opuściłam szkołe i weszłam do samochodu. Tam rozpłakałam się na maxa. Zadzwoniłam do Ruth.
- No hej, jesteś już na sali?
- Ruth, jego nie będzie - jąkałam się i próbowałam opanować drżący głos. - Spóźnił się na samolot. Ja wracam do domu.
Zaczęła mnie pocieszać, ale i tak wróciłam do domu. Po drodze weszłam do sklepu, gdzie kupiłam sobie kilka pączków i lodów. Wiem, jestem żałosna. 
W domu nawet nie ściągnęłam sukienki. Usiadłam przed telewizorem i włączyłam sobie jakieś film miłosny. Oglądałam chyba do 2 w nocy. Potem chwyciłam butelkę whisky, ale nie miałam nawet ochoty się sama upić. W końcu z bezsilności usiadłam obok szafy z kurtkami i zaczęłam płakać. Jestem żałosna. Jestem głupia, tępa, nikt mnie nie lubi, jestem brzydka! Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Nikogo nie ma w domu - krzyknęłam, ale wydobył się ze mnie bardziej pisk.
- Anastazja - to był Harry.
- Idź sobie, błagam cię - powiedziałam.
- Otwórz - poprosił.
- Nie. Po prostu wróć do domu i zapomnij o tej sytuacji! - krzyknęłam.
- Przepraszam cię. Obwiniam tylko siebie, bo to ja za długo się kąpałem, a potem wyjechałem w największy korek. Przepraszam, ale mogłabyś otworzyć?
Powoli wstałam i podeszłam do drzwi. Przekręciłam zamek i otworzyłam jemu drzwi. Spojrzałam się na niego, a on na mnie.
- Ana - zaczął, ale nie pozwoliłam jemu skończyć.
- Harry, nic się...
- Wcale! Mogę wejść? - zapytał.
Uchyliłam drzwi i wpusciłam go. Zdjął kurtkę oraz buty. Weszłam do góry do pokoju, a on za mną. Włączyłam światło. Poczułam jego ręke i po chwili byłam odwrócona twarzą do niego. 
- Cholernie ciebie zawiodłem. To miał być cudowny dzień, a ja...
- Masz racje. Jestem na ciebie wkurzona. Po co się zgodziłeś?! Mogłam iść z jakimś chłopakiem z młodszej klasy. Spieprzyłeś mi cały wieczór! - wrzasknęłam. - Nienawidzę cię - szepnęłam. 
Złapał mnie za ręke, ale odsunęłam się.
- Ana - podszedł bliżej.
- Spierdalaj ode mnie - powiedziałam.
Otworzył szerzej oczy. Ja nigdy nie przeklinam. Nawet mnie zdziwiło, że to powiedziałam.
- Po co przyszedłeś?! - zapytałam.
- Przeprosić - podał mi bukiet róż.
- I myślisz, że te zasrane kwiaty zmienią wszystko?! Nie, Harry. Ja mam już dosyć! - wrzasknęłam. - Dlaczego nie zadzwoniłeś wcześniej?
- Przepraszam, bałem się. Bałem się ci to powiedzieć. Ana - podszedł jeszcze bliżej.
Spojrzałam się na niego. Chwile myślałam co mam zrobić. W końcu wzięłam kwiaty i odwróciłam się do niego tyłem. Zaczęłam iść w stronę kuchni. 
- Jak chcesz to tak stój - powiedziałam. Przekroczyłam próg kuchni i nagle poczułam mocne ramiona Harry'ego, które objęły mnie od tyłu.
- Dziękuje - szepnął mi na ucho.
- Dusisz - powiedziałam.
- Przepraszam - odsunął się ode mnie.
Włożyłam kwiaty do wazonu. Usiadłam na stole i wzięłam jeszcze niedokończone lody.
- Lody? O drugiej w nocy? - zapytał.
- To twoja wina - powiedziałam. - Wyszłam z sali i od razu pojechałam do sklepu. Chciałam się jeszcze upić, ale nie miałam siły - dlaczego ja się jemu zwierzam?
- Ana - podszedł do mnie i dotknął kolana. - Przepraszam cię - powiedział.
- Dobra, już jest dobrze - powiedziałam i uśmiechnęłam się. 
- Wiem, że nie. Wiem, że był to dla ciebie ważny wieczór. 
- Harry, daj spokój już - zeskoczyłam ze stołu, bo zbyt natarczywie patrzył się w moje oczy.
- Śpiąca jestem. Chcesz zostać na noc? - zapytałam.
- Z wielką chęcią. Ale jutro o 19.30 idziemy na bal. 
- O co ci chodzi? - zapytałam.
- Ta sukienka jest zbyt piękna, aby się zmarnowała. Na balu będzie pare moich znajomych, twoich... 
- Ale...
- W samolocie zrobiłem wszystko. Dla ciebie - uśmiechnął się.
Stanął bliżej mnie i spojrzał mi w oczy. Dlaczego on to robi? Tak nachalnie patrzy się swoimi zielonymi oczami w moje? 
- Harry, dziękuje - powiedziałam.
- Zepsułem, to powinienem naprawić - powiedział. - Po za tym... Sam nie miałem balu więc chciałbym go przeżyć - uśmiechnął się do mnie.
- W takim razie musimy się wyspać - powiedziałam.
Poscieliłam Harry'emu łóżko w pokoju Lydii, ale nazywane jest ono gościnnym. Poszłam wziąć prysznic i sama położyłam się spać.
Rano obudziłam się sama. Wstałam i zeszłam na dół w celu przygotowania śniadania sobie o Harry'emu. Zrobiłam zwykle tosty i herbatę do tego. Weszłam do góry do pokoju gościnnego. Harry słodko spał z pororzucanymi włosami i otwartą buzią. Zrobiłam mi szybko zdjęcie telefonem i zaczęłam go budzić. Złapałam go lekko za ramię i potrząsnęłam nim delikatnie.
- Harry, wstawaj - mówiłam. - Zrobiłam śniadanie.
- Chwila - szepnął.
- Harry! - zdenerwowałam się. - No wstawaj!
Otworzył oczy i jego wzrok utkwił na moich. Ile razy jeszcze będzie tak się natarczywie patrzył. To mnie dekoncentruje i krępuje. Dziwnie się wtedy czuje.
- Hej - uśmiechnął się.
- Hej, zrobiłam śniadanie - powiedziałam.
- Oh, jasne. Już wstaje - powiedział i usiadł. 
Wow, ile on ma tatuaży. Ale nie jest to fajne. Aż tyle to za dużo.
- Masz dużo tatuaży - stwierdziłam.
Spojrzał się na mnie i zaśmiał pod nosem. Wstał, a ja myślałam, że zaraz umrę. On spał w samych bokserkach!!! Wstałam zawstydzona i wyszłam z pokoju. On mnie wykończy kiedyś. Zbiegłam na dół, a potem dopiero ogarnęłam, że jestem w samych bokserkach i bokserce. Chciałam szybko wbiec na górę, ale Harry stał już na samym dole. Był nadal w samych bokserkach. Zaraz dostanę palpitacji serca. 
- A ty gdzie? - zapytał podnosząc brew.
- N-nigdzie - zarumieniłam się.
Spuściłam głowę, ale on podniósł ją łapiąc delikatnie za mój podbródek. Znowu patrzył się w moje oczy.
- Harry - szepnęłam, a on się zaśmiał.
- Co? - zapytał z uśmiechem.
- To mnie krępuje - czy ja to powiedziałam na głos?
- Krępuje? Lubię twoje rumieńce - powiedział, a ja cofnęłam się o krok do tyłu.
- Dokładnie - odwróciłam się i weszłam do kuchni. 
Usiadłam przy stole, a po chwili o Harry się dosiadł.
- Masz plany na wakacje? - zapytał.
- Chyba jadę do siostry. Prawdopodobnie z Ruth - odpowiedziałam.
Panowała bardzo niezręczna cisza. Zjadłam i zaczęłam zmywać naczynia.  Kiedy to zrobiłam odwróciłam się. Harry stał ze mną i przyglądał się mi. On to robi specjalnie!
- Pójdę się ubrać - powiedziałam i czym prędzej udałam się do swojej garderoby. Ubrałam się.
Ubrana zadzwoniłam do Ruth. Rozmawiałyśmy chwile, ale nagle wszedł Harry. Nadal nie ubrany.
- Ruth, muszę kończyć. Zadzwonie później - rozłączyłam się i spojrzałam na niego.
- Nie chce być nie miła, ale mógłbyś już się ubrać - powiedziałam.
- Wiem, ale wiem też, że ciebie to denerwuje...
- Wystarczająco mnie wczoraj zdenerwowałeś - stwierdziłam, a on chyba się lekko zmieszał.
- Wiem - szepnął. - Przepraszam, idę się ubrać - powiedział i wyszedł. 
Czy ja go uraziłam? Kurde, tak nie miało wyjść.
Pościeliłam łóżko, a potem podeszłam do drzwi od pokoju gościnnego. Zapukałam i usłyszałam głos Harry'ego, pozwalający mi wejść. Otworzyłam drzwi i weszłam. Był już ubrany.
- Nie chciałam być nie miła, ale po prostu... Jak widzę cię normalnie to już jest ze mną coś nie tak, a jak paradujesz półnago po domu... Nie wierze, że to powiedziałam - zatkałam usta dłonią i się wycofałam. 
On stał i patrzył się na mnie z niedowierzaniem.
- Nie słyszałeś tego - stwierdziłam. 
Podszedł do mnie bliżej.
- Czego? - zapytał.

10

Obudziłam się rano. Było mi jak nigdy bardzo wygodnie. Leżałam na czymś miękkim. O Boże! Leżę na Harry'm. Podniosłam głowę do góry i spojrzałam się na niego. Śmiał się ze mnie. Szybko z niego zeszłam i położyłam się po drugiej stronie łóżka.
- Przepraszam - powiedziałam. - Trzeba było mnie obudzić! 
- Ale tak słodko spałaś! Nie miałem serca cię budzić! - zaśmiał się. - Jak się czujesz? - zapytał.
- Lepiej - odpowiedziałam i się przeciągnęłam. - Zrobię śniadanie - stwierdziłam i wstałam. 
- Pomogę ci - powiedział.
- Ok - uśmiechnęłam się.
- Masz na sobie dresy co wydaję mi się bardzo dziwne. To normalne? - zapytał.
- Że dziwnie się zachowujesz? Zawsze się tak zachowujesz - odpowiedziałam i zeszłam ze schodów.
- Z kobietami to same problemy! - stwierdził.
- Nie wpieniaj mnie. Ej, a dwa dni po balu jest zakończenie. Co zaśpiewacie? - zapytałam.
- Niespodzianka - odparł.
- O nie! Ja nie lubię niespodzianek! A więc...
- 'Little Things' i 'Summer Love' - powiedział.
- Tę pierwszą znam, a drugiej chyba nie - stwierdziłam. - Co chcesz na śniadanie? - zapytałam.
- Najpierw weź tabletki - powiedział, a ja to zrobiłam. - Jakieś płatki? Błagam powiedz, że masz kukurydziane zwykłe! 
- Chyba mam - otworzyłam szafkę i znalazłam.
Kiedy ja robiłam śniadanie on śpiewał mi 'Summer Love'. Bardzo spodobała mi się ta piosenka. Podałam jemu miskę i poszliśmy do mojego pokoju. Ja usiadłam pod kołdrą, a on na niej. Jedliśmy płatki śmiejąc się, ale przerwał nam dźwięk jego telefonu. Okazało się, że jego siostra przyjechała do Londynu. Przepraszał mnie, ale przecież nic się nie stało. Leżałam tak i myślałam dużo o chłopakach.
Zayn? Zayn jest dla mnie przyjacielem. Wie o mnie dużo rzeczy, ale nie tej najważniejszej! 
Harry? Nie wiem. Chyba... Podkreślam CHYBA coś do niego zaczynam czuć. Ale nie mam pojęcia co to jest. Czy to miłość czy tylko chwilowe zauroczenie. Fakt faktem, ale on jest jedyną osobą oprócz Ruth i rodziny, która zna całą tą historię.
Dzwonek do drzwi dzwonił przez dobre dwie minuty. Myślałam, że listonosz. Ale po tym całym czasie dzwonienia, zeszłam na dół i otworzyłam. A przed drzwiami stał...
- Zayn wiesz dobrze, że nie musisz przychodzić - powiedziałam wpuszczając go do środka. - Możesz iść do klubu na laski albo do rodziny - powiedziałam, a on się zaśmiał.
- Właśnie muszę ci coś powiedzieć - powiedział.
- Mam się bać? - zapytałam.
- Nie wiem - powiedział powoli.
O co chodzi? 
- To chodźmy do mnie - powiedziałam równie powoli co on i przyglądając się jemu z nieodgadnioną miną.
Powoli weszłam do pokoju i położyłam do w łóżku. Ale usiadłam, bo z powagi jego głosu miała być poważna rozmowa.
- Mam dziewczynę - zaśmiał się, a ja myślałam, że go zamorduje.
- Nienawidzę cię - powiedziałam i schowałam się pod kołdrą.
- Ale, Ana... Przecież mówiłaś... - zakłopotał się.
- Ale ja cię kocham! Trudno to zrozumieć?! - krzyknęłam.
Jego mina była bezcenna. Był wystraszony i zakłopotany. Nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać.
- Ale mnie wystraszyłaś - powiedział i odetchnął z ulgą.
- Ty też! Ale żebyś widział swoją minę - znowu zaczęłam się śmiać. 
- Śmieszne - powiedział ironicznie.
- Bardzo - odparłam. - A co to za dziewczyna? - zapytałam.
- Kojarzysz Perrie z Little Mix? - zapytał.
- Taka tapeciara? No kojarzę - powiedziałam.
- To ona - stwierdził, a ja zatkałam usta ręką. 
- Przepraszam - powiedziała i spojrzałam się na niego.
- Jak myślisz, jutro będziesz już się dobrze czuła? - zapytał.
- Myślę, że tak. A co?
- Może pójdziesz ze mną i z Perrie na jakieś lody czy ciastko? - zapytał. - A no i Harry - dodał.
- Może... - zaśmiałam się.
Ale chwila. Czy to nie ta Perrie co go zdradzała?
- Zayn - spojrzałam się na niego. - Czy ta Perrie to ta która cię zdradzała? - zapytałam wprost.
- Wybaczyłem jej. Kocham ją - powiedział.
- Wow, ja raczej nie wybaczyłabym swojemu chłopakowi, gdyby mnie zdradził - powiedziałam. - Ale z chęcią ją poznam i ocenie - zaśmiałam się, ale on nadal był poważny. - Co się dzieje? - zapytałam.
- Po prostu... Eh, no boje się, że nie polubownie się - powiedział.
- A co w tym złego jak się nie polubimy? - zapytałam.
- Jesteś moją przyjaciółką, a ona dziewczyną. Obie jesteście dla mnie ważne - powiedział, a mi, aż ciepło na sercu się zrobiło.
- To miłe z twojej strony - powiedziałam. 
Z Zayn'em rozmawiałam dobre 3 godziny. Poznałam bardziej jego, a on mnie. Poszedł około 16/17, ale potem przyszła Ruth. Opowiadała mi jak to ona i Lick - tak mówią na tego Harry'ego z naszej szkoły - rozmawiają, a ona próbuje go poderwać. Zabawna jest czasami.
- Myślałam nad przefarbowaniem włosów - powiedziała. 
- Ooo... A na jaki kolor? - zapytałam.
- Chyba na pomarańczowo-różowe.
- A może lepiej na różowe tylko? - zapytałam.
- Zobaczę jeszcze. A jak tam z Harry'm? - zapytała się mnie.
- Powiedziałam mu o Andrew - spojrzałam się na nią. - Zaufałam muz o Boże jaka ja jestem lekko myślna - powiedziałam sama do siebie. - Chyba się do cholery jasnej w nim zakochałam. I kurde no... 
- Ty się zakochałaś! - krzyknęła Ruth. 
- Dobra, ale...
- Jest w końcu! Aaa - pisknęła - ty i Harry! 
- A skąd mamy wiedzieć, że czuje do mnie to samo? - zapytałam.
- Nie oszukujmy się. Jesteś ładna, mądra i zabawna. Czego ci brakuje oprócz cycków? - zapytała.
- Haha, zabawne - powiedziałam wkurzona. - Jak on zacznie wysyłać jakieś znaki czy coś...
- Ana czy ty siebie słyszysz?! Znaki?! Hahaha, to dowaliłaś - powiedziała i zaczęła się śmiać.
Kłóciłyśmy się, ale potem normalnie rozmawiałyśmy. 
Rano wstałam specjalnie wcześnie, żeby się przyszykować. Bolało mnie jeszcze trochę gardło, ale nic po za tym. 
Po wykonaniu kąpieli wysuszyłam włosy. Następnie je wyprostowałam i zaplotłam w zwykłego warkocza na bok. Przebrałam się. Chciałam być ubrana bardziej na luzie.
Dostałam SMS-a. To Harry.
'Będę po ciebie o 16.'
Zostały mi dwie godziny! Zrobiłam sobie delikatny makijaż. Potem schowałam to torebki potrzebne rzeczy i zeszłam na dół. Siedziałam ponad godzinę przed telewizorem i oglądałam jakieś durne telenowele. W końcu zadzwonił dzwonek do drzwi. Zanim otworzyłam, stanęłam przed lustrem i się poprawiłam. W końcu otworzyłam drzwi. Przede mną stał Harry.
- Hej - powiedziałam.
- Cześć - powiedział i mnie przytulił i podał róże - to dla ciebie.
- Dziękuje - zarumieniłam się. - Poczekaj tylko ją włożę do wazonu.
Kiedy to zrobiłam wyszłam, a on stał już przy samochodzie. Otworzył mi drzwi, a ja weszłam i zapięłam pasy.
W drodze nie rozmawialiśmy. Harry włączył radio. Kiedy zaczęła lecieć piosenka 'Counting stars' zaczęłam ją sobie nucić. Zauważyłam, że Harry się na mnie patrzy. Od razu się zarumieniłam i spuściłam głowę.
- Śpiewaj - powiedział. - Masz świetny głos.
- Chociaż nie kłam - powiedziałam.
- Nie kłamie.
Po paru minutach dojechaliśmy na miejsce. Wyszłam z samochodu i nagle zjawiło się paru dziennikarzy. Zaczęli podchodzić bliżej i robić mi zdjęcia. Zadawali głupie pytania. Nagle podbiegł do mnie Harry. Szybko przepchneliśmy się przez tłum i weszliśmy do lodziarni. Eh, a ja jeszcze jestem chora. Harry zaczął mnie prowadzić w stronę stolika. Siedział tam Zayn i ta dziewczyna. Ja usiadłam na przeciwko niej, a Harry obok mnie na przeciwko Zayn'a. Przywitaliśmy się. 
- Jak się czujesz? - zapytał Zayn.
- Jest dobrze - powiedziałam. 
Nie wiedziałam co zamówić więc Harry zrobił to za mnie. Nie zamieniłam ani jednego słowa z Perrie. W końcu ona zaczęła ze mną rozmawiać.
- jak długo znasz Zayn'a? - zapytała mnie.
- Od końca marca, a co? - zapytałam.
- Tak tylko pytam. 
Nie miałam z nią chyba tematów do rozmów. Rozmawiałam więcej z Harry'm. Dziwnie się czułam, kiedy Zayn i Perrie się całowali. Po prostu nie lubię kiedy ktoś przy mnie to robi. Nie siedzieliśmy długo. Przyszedł kelner z rachunkiem. Harry chciał za mnie zapłacić, ale go wyprzedziłam i sama zapłaciłam za siebie. Ochroniarz chłopaków pomógł nam się dostać do samochodu. Kiedy Harry'emu udało się wyjechać na ulice od razu zaczął:
- Czemu nie lubisz jak chłopak za ciebie płaci? - zapytał.
- Bo nie! Jeszcze wszyscy pomyślą, że lecę na twoją kasę. Nie dzięki - stwierdziłam. - Zayn mnie obwiniał za to, że niby zadawałam się z nim, że przyjaźnie się z nim dla kasy - powiedziałam.
- Naprawdę? - zapytał zdziwiony.
- Tak. Poczułam się wtedy tak okropnie - stwierdziłam. - Mam nadzieję, że ty tak nie zrobisz nigdy.
- Spokojnie - uśmiechnął się.
Kiedy on prowadził ja przyglądałam się jemu dokładnie. On jest bardzo przystojny. Nie wierzę, że można być w dodatku, że sławnym to jeszcze przystojnym. To jest...
- Czemu mi się tak przyglądasz? - zapytał się śmiejąc.
- Przepraszam - powiedziałam i znowu się zarumieniłam.
- Jutro już jedziemy. I wracam na bal dopiero.
- Powiedz mi jak ja mam przeżyć co? - zaśmiałam się.
- Będę razem z Zayn'em dzwonił - uśmiechnął się.

9

Cały tydzień minął spokojnie. Dwa razy spotkałam się z Zayn'em, raz z Harry'm. Lydia wyjechała, ale wraca za miesiąc co nie uszczęśliwia mnie za bardzo. A dopiero 13 maja wracają chłopacy i tylko na 2/3 dni. To przykre. Przyzwyczaiłam się do ich towarzystwa. Poznałam jeszcze Liam'a. On rownież jest bardzo przystojny, ale ma cichszy i bardziej opanowany charakter. Co nie oznacza, że nie jest zabawny. Jest bardzo śmieszny.
Właśnie wróciłam z baletu. Mamy poniedziałek i umieram po prostu. Rodzice pojechali z dziewczynkami z Lydią do Stanów, wrócą za miesiąc więc zostaję sama w domu, ale w sumie to dobrze. Będę miała czas na napisanie mowy na zakończenie i zrobienie projektów na bal, który za ponad 3 tygodnie! Trzeba się spieszyć! Nawet nie mam sukienki. Miałam lecieć do Paryża, ale chyba zamówię i jakiegoś projektanta. Środa jest wolna od szkoły, dlatego wtedy pójdę szukać. 
Odłożyłam torbę z baletu, bo muszę wyprać swoje body różowe body. Włączyłam głośno muzykę. Tańcząc i śpiewając zaczęłam robić sobie obiado-kolacje. Zaczął dzwonić mój telefon. Podbiegłam do niego i spojrzałam na wyświetlacz. Harry dzwoni! Przesunęłam palcem po zielonym polu i przyłożyłam telefon do ucha.
- Halo?
- Hej, co tam u ciebie? - zapytał.
- A w porządku. A jak tam u was? Jak Paryż? - zapytałam.
- Jest fajnie. O 20.30 mamy koncert, a teraz siedzimy już na hali,  na której on się odbędzie. Trochę mi się nudzi - powiedział.
- Ja akurat mam cały miesiąc luzu, bo rodzice pojechali do mojej siostry. Nauczyciele dają nam spokój, bo za miesiąc zakończenie. W dodatku ja szykuję mowę na zakończenie oraz wystrój sali na bal więc ja tym bardziej mam spokój.
- Oh, bal - powiedział. - A z kim idziesz? - zapytał.
Wykorzystam jakiegoś drugo-klasiste.
- Jezzcze nie wiem. Może poproszę kogoś z młodszej klasy... Nie zastanawiam się za bardzo.
- Taka ślicznotka jak ty i nie ma pary na bal? -  zapytał.
- Dostałam już 5 propozycji, ale nie pójdę z kimś kogo nie lubię i kto wyobraża sobie zbyt dużo co do mojej osoby - powiedziałam.
- Racja - zaśmiał się. 
Zaczęłam próbować sałatkę. 
- A może ja ci potowarzysze podczas balu? - zapytał, a ja prawie zachłysnęłam się.
Czy Harry zaproponował mi właśnie to, że pójdzie ze mną na bal. To się dzieje na prawde? Nie, ja nie wierze. Harry...
- Anastazja? - przerwał moje przemyślenia. 
- Tak... Tak, tak Harry to świetny pomysł - powiedziałam próbując nie wybuchnąć krzykiem ze szczęścia.
- Musisz mi napisać kiedy, bo nie wiem czy mam wtedy koncert i o której. 
- Oczywiście, ale muszę kończyć, bo robię sobie obiad. Pozdrów chłopaków, a szczególnie Zayn'a i powiedz, żeby się do mnie odezwał - powiedziałam.
- Jasne. To smacznego. Cześć - powiedział.
- Pa - rozłączyłam się.
Zaczęłam piszczeć na cały dom. Idę z Harry'm na bal!!! Nie wierzę w to! Wybrałam numer do Ruth.
- Właśnie jadę do ciebie - powiedział.
- Ok, to czekam - rozłączyłam się.
Nawet nie wyobrażacie sobie jak się cieszę. Po prostu jest w nim coś co mnie do niego przyciąga. Ale co to jest? Zayn'a też uwielbiam, ale to bardziej przyjaciel, brat i wiem, że nic on do mnie nie czuje co mnie cieszy. Nie wiedziałam, że przez oprowadzanie po szkole mogę znaleźć szczęście w sercu! Znaczy się nie oznacza to, że się w nim zakochałam. Tego nie wiem, ale jednak czuję się szczęśliwa, bo jest inny. Nie taki jak chłopacy ze szkoły, albo inni znajomi. Przy nim czuje się onieśmielona. Zawsze jestem tą odważną. A teraz co? Jedno jego spojrzenie, a moje policzki robią się czerwone. Może dlatego, że jest znacznie przystojniejszy niż inni? 
Myśląc mieszałam sos do spaghetti. W końcu skończyłam robić i nałożyłam sobie i Ruth, która za chwile powinna być. Usiadłam przy stole i już zaczęłam jeść.
- Jestem - usłyszałam trzasknięcie drzwiami.
- Ruth! - podbiegłam do niej. - Zgadnij z kim idę na bal? - zapytałam.
- Zaprosił cię ten wysoki blondyn koszykarz z naszej szkoły? - zapytała z szerokim uśmiechem na ustach.
- Harry!!! - pisknęłam. 
- O mój Boże! - krzyknęła i zaczęłyśmy się przytulać. 
Kiedy nerwy opadły wzięłyśmy się za jedzenie. Ruth została u mnie na noc. Rzecz jasna idziemy jutro do szkoły, ale nie szkodzi poplotkować do późna.

-Środa-

Dzisiaj robię sobie dzień wolny od szkoły. Razem z Ruth szukamy sukienek. Ja chcę zamówić jakąś u projektanta, a Ruth kupić. Najpierw pojechałyśmy do najlepszego i mojego ulubionego projektanta mody w Londynie. Projektował sukienkę dla mojej siostry na jej bal, stroje rodziców na bankiet w Kanadzie. Na miejscu, gdy mnie ujrzał był zaskoczony. Przywitał się ze mną i od razu podałam mu konkrety. Powiedziałam co i jak. Potem mnie zmierzono i po sukienkę mam się udać 25 maja. Pojechałam z Ruth na zakupy, gdy nagle zaczepiła mnie jakaś dziewczyna. Spojrzałam się na nią.
- Nie rozwalaj zespołu rozumiesz?! - prawie krzyknęła.
- O co ci chodzi? - zapytałam. 
- Nie podrywaj ani Zayn'a ani Harry'ego. Nie jesteś dziewczyną dla nich!
- A ty ich znasz tak dobrze, że wiesz kto jest dla nich odpowiedni. Przepraszam, ale nie mam czasu na kłótnie - powiedziałam i odeszłam.
Zanim Ruth znalazła sukienkę. Myślałam, że minie cały dzień. W końcu znalazła to czego szukała, a ja zadzwoniłam do Harry'ego.
- Hej, mam nadzieję, że nie przeszkadzam - powiedziałam.
- Jasne, że nie! Zapamiętaj sobie... Ty nigdy nie będziesz przeszkadzać - czy ja przestałam oddychać? 
- To co u was słychać? - zapytałam.
- W porządku. A jak u ciebie? - zapytał.
- Byłam zamówić sukienkę u projektanta - powiedziałam.
- A jaki kolor? Wiesz chcę się podpasować - powiedział.
- Wystarczy jak ubierzesz zwykły czarny garnitur - powiedziałam. - Ale przyjdziesz na pewno? - zapytałam.
- Na pewno. Nie mam wtedy koncertu. Nie zawiodę ciebie - powiedział.
- To dobrze - zaśmiałam się.

-13 lipiec-

Jestem chora. W nocy miałam gorączkę. Rano przyszła do mnie Ruth i dała mi jakieś leki. Nie mam siły wstać z łóżka. Leżę w dresach i bluzie, nie pomalowana, w kitce. Ktoś cały czas do mnie dzwoni, ale za bardzo boli mnie głowa, aby odebrać. Po kilku minutach w końcu odbieram.
- Halo? - zapytałam.
- Cześć! Jestem w Londynie. Przychodzisz do nas? - to Zayn.
- Chora jestem, ledwo żyję - powiedziałam.
- Potrzebne ci jakieś leki? - zapytał.
- Nie chcę ci robić problemu - powiedziałam.
- Mów co ci brakuje - powiedział.
- Tabletki na gardło, termometr, coś na zbicie gorączki i na ból głowy - powiedziałam.
- Będę za 30 minut - powiedział i się rozłączył. 
Leżałam i przysypiałam, ale ktoś zadzwonił do drzwi. Powoli i ledwo zeszłam na dół. Otworzyłam mu drzwi.
- O Boże - powiedział. - Do łóżka już - powiedział.
- Właśnie w nim leżałam - stwierdziłam i zaczęłam iść w stronę schodów.
- Chodź. Zaniosę cię - powiedział i wziął mnie na ręce. 
Zaniósł do pokoju i położył na łóżku. Przykrył mnie kołdrą. Podał mi termometr, a ja od razu wsadziłam go pod pachę. 
- Pójdę zrobić ci herbatę - powiedział.
Leżałam i myślałam, że zaraz zwariuję. Głowa mnie strasznie bolała. Nagle Zayn wszedł do pokoju.
Usiadł na łóżku obok mnie.
- Daj termometr - powiedział, a ja jemu podałam. Spojrzał na niego. - Masz 39 stopni - zaczął grzebać w reklamówce i wyjął z niej tabletki. Podał mi jedną i dał wodę do popicia. Połknęłam tabletkę i znowu się położyłam.
- Idź do domu, zarażę cię jeszcze - powiedziałam.
- Jesteś sama w domu. Nie zostawię cię. Jeżeli masz wolny pokój to zanocuję. Wolę wiedzieć czy nic ci nie jest - powiedział. 
- Zayn, przestań. Na pewno jesteś śpiący, te ciągłe koncerty. To musi być wykańczające - powiedziałam.
- W takim razie na noc przyjdzie Harry. Pewnie będzie szczęśliwy - uśmiechnął się do mnie.
- Zayn, ja na prawdę dam sobie radę sama - powiedziałam.
- Nie i koniec! Wieczorem przyjdzie Harry. A swoją drogą ty i Harry to coś tam?
- O co ci chodzi? - zapytałam i kichnęłam.
- Na zdrowie - powiedział. - No, bo Harry cały czas o tobie gada ty do niego dzwonisz cały czas...
- Oh - zarumieniłam się. - Jest bardzo fajny - powiedziałam.
- Lepiej się czujesz? 
- Tak. Głowa przestaje boleć to jest dobrze. 
Siedział ze mną do późna i opowiadał mi o koncertach. Po 18 zadzwonił dzwonek do drzwi. Zayn zszedł od razu żegnając się ze mną. Jak na zawołanie zaczęło robić mi się nie dobrze i znowu głowa zaczęła boleć. Usłyszałam pukanie do drzwi.
- Wchodź - powiedziałam cicho, a on wszedł.
Twarz miał bez uśmiechu i patrzył ze współczuciem na mnie. 
- Hej - powiedział. Usiadł na skraju łóżka. - Jak się czujesz? - zapytał.
- Mam prośbę. Idź do łazienki - wskazałam na drzwi po prawej - i weź mi z niej miskę - powiedziałam.
- Po co? - zapytał.
- Bo wole się zerzygać do miski, a nie na łóżko albo co gorsza na ciebie.
Wstał i poszedł do łazienki. Położył obok mnie na ziemi miskę. 
- Dziękuję - powiedziałam. - Jak chcesz to zejdź na dół i włącz sobie telewizor. Albo tam masz - wskazałam na biurko - laptop. 
- Chyba nie zanudzisz mnie na smierć co? - zaśmiał się.
- Spróbuję, ale nie obiecuję. 
Złapał mnie za ręke i zaczął gładzić ją kciukiem. 
- Harry, naprawdę nie musisz tutaj siedzieć. Zayn po prostu ma jakieś niezaspokojone uczucie wsparcia! - powiedziałam.
- Przestań, będę z tobą... - zrobiło mi się nie dobrze.
Odwróciłam głowę w lewo i spuściłam głowę z łóżka i próbowałam zwymiotować do miski. Zwymiotowałam i usiadłam na łóżku.
- Wszytko ok? - zapytał.
- Tak, teraz lepiej - wstałam i wzięłam miskę.
Poszłam z nią do łazienki. Wylałam wszystko do toalety i umyłam. Potem umyłam zęby i znowu położyłam się w łóżku.
- Byłaś u lekarza? - zapytał.
- Tak. Wiem, że nie tak chciałeś spędzić tę przerwę pomiędzy koncertami - powiedziałam.
- Anastazja - usiadł na łóżku - wystarczy, że spędzam go z tobą - powiedział.
- To było słodkie - powiedziałam i spojrzałam się na niego.
- Chodź - otworzył swoje ramiona, a ja położyłam się na jego torsie. Zaczął gładzić mnie po włosach. - To kiedy jest bal?
- W sobote 1 czerwca o 20. 
- To będę na 100% - uśmiechnął się.
- Dziękuje, że ze mną idziesz - powiedziałam.
- Nie ma problemu. Z wielką chęcią z tobą pójdę - powiedział.
Rozmawialiśmy długo, a Harry zszedł na temat seksu jak go tata kiedyś przyłapał.
- To ile ty miałeś lat jak straciłeś prawictwo? - zapytałam.
- Niecałe 16, a ty? - zapytał.
- Też 16 - odpowiedziałam. - Dawno też nie miałam chłopaka.
- Oh, a jak dawno? 
- Ponad rok - stwierdziłam.
- Taka ładna dziewczyna jak ty i nie ma chłopaka? - zapytał.
- Długo historia - powiedziałam.
- Mamy czas - stwierdził.
- Jesteś drugą osobą oprócz rodziny, która o tym wie - powiedziałam. - Miałam chłopaka i siedziałam z nim u mnie w domu. Moja siostra się nawaliła i trzeba było po nią jechać. Razem z Andrew - bo tak miał na imię mój chłopak - pojechaliśmy po nią. Wracaliśmy, a ona cały czas się wydzierała, obrażała jego. W końcu nie wytrzymał i się na nią wydarł. I wpadliśmy w drzewo. On zmarł na miejscu, ja miałam lekkie obrażenia tylko rozcięty lekko brzuch - podwinęłam bluzę i jemu pokazałam. - Mojej siostrze nic nie było - skończyłam, a on mnie mocniej przytulił.
- Dziękuje, że mi zaufałaś - powiedział.
- Dziękuje, że jesteś i wytrzymujesz moje nudne towarzystwo! - zaśmiałam się, a on ze mną.

8

Z błogiego snu wyrwał mnie dzwonek mojego telefonu. Nie otwierając oczu zaczęłam szukać ręką telefonu. Gdy natknęłam się na niego przyłożyłam go do ucha i przesunęłam palcem, aby odebrać.
- Halo? - zapytałam ziewając.
- Anastazja? - zapytał ktoś.
-Tak, a z kim rozmawiam? - tym razem to ja zapytałam.
- Z Harry'm - momentalnie otworzyłam oczy i odchrząknęłam. 
- O, hej - powiedziałam.
- Obudziłem cię? - zapytał.
- Nie, no coś ty! - powiedziałam.
- Wiem, że tak - powiedział. W ogóle to ja rozmawiam z Harry'm Styles'em! - Przepraszam, że cię obudziłem.
- Nic się nie stało - powiedziałam. 
- Dzwonię, żeby umówić się na 10, bo dopiero wtedy ma przestać padać deszcz.
- Oh, jasne. A gdzie się spotykamy? - zapytałam.
- Ja po ciebie przyjadę - powiedział. - Tylko ubierz się ciepło, bo na dworze zimno - stwierdził.
- Oczywiście - zaśmiałam się. 
- To dozobaczenia - powiedział.
- Pa - rozłączyłam się.
Odłożyłam telefon i znowu zamknęłam oczy. Dostałam SMS-a. Spojrzałam na wyświetlacz - 16 wiadomości od Ruth. 
'Nienawidzę cię!'
'Ciekawe z kim na matmie mam siedzieć!'
'Kurde, prawie potrąciłam Alana...'
'Nie gadaj, że jeszcze śpisz!'
'Wstawaj!'
'!'
'!'
'!'
'!'
'!'
'!'
'!'
'!'
'!'
'!'
'!'
Co za irytująca dziewczyna! Odpisałam jej.
'Żyję, nie śpię, bo dzwonił do mnie Harry. Będziesz na występie?'
Odłożyłam telefon i zeszłam na dół. Przy stole siedziała Lydia z Josh'em. 
- Hej - powiedziałam.
- Hej - odpowiedzieli razem.
Podeszłam do lodówki. Eh, nie mam na nic ochoty! Wzięłam drożdżówkę i mleko. Usiadłam z nimi do stołu. 
- Przychodzimy dzisiaj do ciebie na występ - powiedziała Lydia.
- Ok - odpowiedziałam.
- Ślub planujemy na październik - uśmiechnęła się do mnie.
- To fajnie - powiedziałam z pełną buzią. - Przepraszam - powiedziałam, gdy połknęłam. 
- Wybrałaś już studia? - zapytał Josh.
- Nie. Nadal nie mam pojęcia na co chcę iść. A może mi doradzisz coś? - zapytałam.
Lubiłam Josh'a. Jest bardzo mądry, przystojny i fajny! 
- Może coś z artystyką. Jako aktorka, scenarzystka. A może na menadżera - powiedział.
- Scenarzystka! Josh, jesteś cudowny - powiedziałam uśmiechnięta. - A ty na pewno nie jesteś w ciąży? - zapytałam Lydię. - Bez obrazy, ale trochę przytyłaś - powiedziałam.
- No wiem, ale to przez to, że cały czas tylko praca - powiedziała.
Skończyłam jeść i odłożyłam talerz do zmywarki. Weszłam do swojego pokoju. Poszłam się wykąpać. Włosy związałam w kitkę i delikatnie się pomalowałam. Usiadłam na łóżku. Mam jeszcze 40 minut. Wzięłam MacBook'a i zalogowalam się na Facebook'u. Nic ciekawego. Przebrałam się.
Wyjęłam jeszcze bordowe baleriny i byłam gotowa. Wzięłam jeszcze torebkę, gdzie schowałam portfel, klucze i telefon. Poszłam do garażu po swój rower. Cały kremowy z niską ramą. Rower miejski. Miał jeszcze z przodu koszyczek. Wyczyściłam go lekko szmatką i wyprowadziłam na podwórko. Weszłam do domu i napiłam się wody.
- Gdzie idziesz? - zapytała Lydia.
- Jadę z kolegą na rower - powiedziałam.
- Z Zayn'em? - zapytała.
- Nie - odpowiedziałam. - Powiedz mamie, że wrócę po 13. 
- Ja robię obiad. Obiad na 13.30, a przy okazji ładnie wyglądasz - powiedziała.
- Dziękuję - odpowiedziałam i usłyszałam dzwonek do drzwi.
Podeszłam i je otworzyłam.
- Witaj - powiedział Harry.
I znowu to uczucie! Jak ten chłopak na mnie działa!
- Hej - powiedziałam rumieniąc się. 
Wyszłam z domu i podeszłam do swojego roweru.
- Jedziemy? - zapytałam.
- Jedziemy - uśmiechnął się ukazując dołeczki w policzkach. 
Jak nie przestanie tego robić to wyląduję niedługo w szpitalu. On jest taki przystojny!
Wsiadłam na rower. On wyjechał pierwszy. Wyjechaliśmy na ulicę.
- Prowadzisz - powiedziałam do niego.
- Ale potem nie zdziw się jak się zgubimy - powiedział.
- Oh, jasne. Tylko do lasu mnie nie zaciągnij - powiedziałam.
- Nie śmiałbym - powiedział. - Jeszcze raz przepraszam, że cię obudziłem - wjechaliśmy do parku.
- Nic się nie stało. Zapomniałam nastawić budzik - powiedziałam.
- Przepraszam, że pytam o takie rzeczy, ale... Czy ty i Zayn coś tego? - zapytał się, a ja się zaśmiałam.
- Kolegujemy się. Tyle - odpowiedziałam. - A co? - spytałam.
- Tak tylko pytam. Jesteś w ostatniej klasie prawda? 
- Tak, od października zaczynam studia - powiedziałam.
- A jakie? - zapytał.
- Dzisiaj narzyczony mojej siostry podrzucił mi pomysł. Chyba na scenarzystę albo menadżer filmowy itp. - powiedziałam.
- Gdybym nie był w zespole, poszedłbym na kucharza.
- Kucharza? Wow. Dobrze gotujesz? - zapytałam.
- Będziesz musiała sama spróbować i ocenić - powiedział. 
Czy to jest zaproszenie? Jeszcze nie wierzę, że jestem z nim na przejażdżcę, a on daje mi takie propozycje. 
- Z wielką chęcią - odpowiedziałam. 
Zaczęliśmy jeździć po parku. W pewnym momencie się tak na niego zapatrzyłam, że wpadłam na jakiegoś chłopaka. Upadł, a ja szybko zeszłam z roweru. 
- Jeju, nic ci nie jest? - zapytałam kucając przy nim.
- Na szczęście nic, ale następnym razem uważaj - powiedział i odszedł.
Harry zaczął się ze mnie śmiać. Stałam tak zażenowana. Prawie przejechałem człowieka! Ale to wina Harry'ego. To on mnie tak rozprasza! Gdyby nie był taki przystojny!
- To nie jest zabawne! - powiedziałam poważnie patrząc na niego, ale on już płakał ze śmiechu.
Nie wytrzymałam i sama zaczęłam się śmiać. Po paru chwilach przestaliśmy i znowu usiedliśmy na rower. Pojechaliśmy do kolejnego parku. Tym razem uważałam na drogę i ludzi. Harry co chwile rzucał żartami. W końcu podjechaliśmy do budki z lodami. Zamówiliśmy, ale nie pozwoliłam za siebie zapłacić. Usiedliśmy na ławce.
- Muszę się jakoś ładnie ubrać na twój występ? - zapytał.
- Tylko nie przyjdź w dresach, a będzie dobrze - powiedziałam, ale patrząc na jego spojrzenie dodałam. - To teatr. Ubierz się tak jakbyś szedł do teatru - powiedziałam.
- W porządku. Masz rodzeństwo? - zapytał.
- Starszą siostrę i dwie młodsze bliźniaczki. A ty?
- Starszą siostrę. 
Zapanowała niezręczna cisza.
- Miałbyś ochotę po występie iść do restauracji? - zapytał.
- Będę zmęczona. Z wielką chęcią bym z tobą poszła, ale będę wykończona - powiedziałam.
- Oh, jasne. To się zdzwonimy i wtedy umówimy - uśmiechnął się.
- Tak, na pewno!
Czas z Harry'm minął miło i szybko. Różni się od Zayn'a tym, że jest bardziej wyluzowany i zabawny. Ale obu ich bardzo lubię. Zayn'a poznałam wcześniej, ale Harry ma coś w sobie, że bardzo ciągnie mnie do niego. Tylko co?
Weszłam do domu i poczułam zapach obiadu. Spojrzałam na zegarek. Przyszłam idealnie! Zdjęłam sweterek i buty. Weszłam do jadalni i usiadłam przy stole, gdzie siedzieli wszyscy oprócz Lydii. Pewnie jeszcze coś szykowała.
W końcu i ona przyszła. Zjedliśmy obiad w miłej atmosferze. Jak nigdy! 
Musiałam się porządnie wykąpać. Potem umyć włosy. Nie pomalowana i w leginsach oraz zwykłej bokserce wsiadłam do auta i pojechałam do teatru.  Weszłam do środka i od razu wzięła mnie trenerka.
- Anastazjo, biegnij już do Olivii (fryzjerka, kosmetyczka i stylistka). Pierwsza twoja główna rola! Musisz pięknie wyglądać - powiedziała.
Udałam się do Olivii. Czekała już na mnie. Gdy mnie ujrzała od razu wzięła i posadziła na fotel. Przygotowanie trwało długo. Miałam wysokiego koka i wianuszek z kwiatów mocno przypięty do włosów. Miałam czarne kreski, a na nich pełno kolorowe brylanciki. Usta podkreślone różową szminką. Potem przebrałam się. Biały strój baletnicy z dodatkiem niewielu kwiatów i białe baletki zawiązywania sznurkiem na łydce. Wyszłam spokojnie się rozgrzać. Nim się zorientowałam była już 18. Czas zacząć występ. 
Wszystko przebiegało zgodnie z planem. Muzyka grała, ja tańczyłam. Wszystko było w porządku. Ostatni piruet i stanęłam na palcach. Muzyka ucichła, a po chwili usłyszałam oklaski. Ukłoniłam się. Po chwili wszystkie dziewczyny do mnie dołączyły. Kurtyna opadła. Zaczęłyśmy się przytulać i cieszyć. Zeszliśmy ze sceny i nagle ktoś do mnie podszedł. Odwróciłam się i byli to rodzice, Lydia z Josh'em, Ruth i parę osób z mojej szkoły. Wyściskali mnie i odeszli. Po chwili podszedł Harry.
- Jesteś świetna - powiedział. Wyjął zza pleców bukiet róż. - To dla ciebie - podał mi.
- Dziękuje - powiedziałam i przytuliłam się do niego.
- Nie ma za co. To było niesamowite. Jesteś w tym bardzo dobra. Mam nadzieję, że powiadomisz mnie o następnym występie.
- Obiecuje - uśmiechnęłam się szeroko.
- Do zobaczenia - powiedział i pocałował mnie w policzek.
Zastygłam w bezruchu kiedy odszedł. O mój Boże. Uśmiech nie schodził mi z twarzy kiedy weszłam do szatni. Nie wierzę, że on pocałował mnie w policzek. To takie cudowne. Cały czas czuje jego usta na lewym policzku. 
Przebrałam się i wyszłam z teatru. Pojechałam samochodem do domu. Nikogo tam nie było. Dziwne, ale nie przejmowałam się tym. Weszłam do swojego pokoju i od razu zadzwoniłam do Ruth opowiadając jej o tym wszystkim. Nie nadąrzała, a ja gadałam jak najęta. W końcu zrozumiała wszystko i cieszyła się tak samo jak ja. Z wrażenia zasnęłam w ciuchach.

7

Eh, impreza. Nie chciałam za bardzo, ale się zgodziłam. Ubrałam się i nałożyłam moje czarne 15cm szpilki.
Impreza zaczęła się o 20. Było już po 2, a ja nadal nic nie wypiłam. Bawiłam się, ale nie miałam ochoty na picie. Powoli ludzi zaczęli się zmywać. W końcu zostałam ja, Ruth, Tom i jego dziewczyna, Harry, Dylan i Nathan. Alkohol się skończył.
- Może pojedziemy do jakiegoś klubu? - zaproponował Harry.
- A ja prowadzę? - zapytałam, a oni pokiwała głowami. - Dylan jesteś tym siedmioosobowym co nie? - zapytałam.
- Tak, jedziemy nim.
Wszyscy się szybko zebrali. W klubie Dylan powiedział, że w drogę do domu on będzie prowadził. Więc wzięłam jednego drinka. Tańczyłam  Nathan'em. Potem piłam znowu i znowu i przestałam pamietać. Pamiętam, że ktoś mnie wziął do samochodu. Tam chyba zasnęłam. 
Moją głowę rozdzierał mocny ból. Cholera, jak to boli! Rozciągnęłam się na całej szerokości łóżka. Otworzyłam oczy. Hmm... Granatowo-niebieskie ściany, ciemne drzwi...
To nie mój dom! Ani dom Ruth. Szybko usiadłam, ale głowa zaczęła boleć. Próbowałam sobie coś przypomnieć. Może to dom Harry'ego. Jest nowy w szkole i nigdy u niego nie byłam. Eh, trzeba to sprawdzić. Wzięłam do ręki telefon i napisałam do Ruth:
'Nie mam pojęcia gdzie jestem. Mocno się nawaliłam? Jak nie zadzwonię za 30 minut - dzwoń na policję.'
Wstałam z łóżka. Spałam we wczorajszej sukience. Wolnym krokiem wyszłam na korytarz. Eh, no coś kojarzę ten korytarz. Ale skąd? Zeszłam na dół i zesztywniałam. Jestem w domu Malik'a. On siedział na kanapie i oglądał jakiś program. Co? Co ja tutaj robię? 
Odkaszlnęłam, a on się na mnie spojrzał. 
- Co ja tutaj robię?! - zapytałam zdenerwowana.
- Spokojnie. Siadaj - poklepał miejsce obok siebie.
- Nie, nie, nie. Najpierw robisz ze mnie jakąś łaskę lecącą na kasę, a teraz co?! 
- Wychodziłem z klubu. Wcześniej już cie widziałem. Więc wychodziłem i ty wymiotowałaś tam w kiblu, bo chciałem iść powiedzmy w prost, się wysikać. Jak zobaczyłem, że wymiotujesz dobiegłem do ciebie. Chciałem cię odwieźć do domu, ale twoi rodzice jeszcze pewnie spali, u Ruth nie było nikogo. Więc przywiozłem ciebie tutaj. 
- Aha - powiedziałam. - Umm... Przepraszam za kłopot i dziekuje za nocleg? - powiedziałam lekko jakby samej siebie pytając. 
- Nie ma sprawy. Głodna jesteś? - zapytał. 
- Nie. Ja już będę się zbierać - powiedziałam.
- Pogadajmy, ale na spokojnie - stanął przy mnie.
- Ugh, no dobra, ale jak znowu zaczniesz o takie głupoty wypytywać to nie będę się chamowała i oberwiesz w twarz. Zrozumiałeś? - zapytałam z powagą, a on się zaśmiał. 
- Dam ci jakieś ciuchy na przebranie - powiedział.
- Nie masz żadnych sukienek bądź spódniczek? - zapytałam z nadzieją.
- Niestety nie - znowu się zaśmiał. - Dresy i bluzka może być? - zapytał wchodząc do garderoby.
- A jakieś dżinsy? Nie chcę być wybredna, ale skoro mam stąd wyjść chcę w miarę dobrze wyglądać. A z faktu, że nogi nasz jak patyki, zamieszczę się w twoje spodnie. Oczywiście odkupię ci je.
- To może zadzwonię do Harry'ego on kupi jakąś spódniczkę i bluzkę i wtedy będzie święty spokój. Co ty na to? - zapytał.
- Jestem za. Powiedz jemu, że oddam mu te pieniądze - powiedziałam, a on przewrócił oczami. - A teraz możesz mi dać jakieś ciuchy - powiedziałam.
Wyjął czarne rurki i białą koszulkę. Szybko się przebrałam i zeszłam na dół.
- Wiem, że wyglądam strasznie, ale nie zajmujemy się moim wyglądem, chciałeś porozmawiać - powiedziałam siadając na kanapie.
- Przepraszam - powiedział. - Zdenerwowałaś mnie wtedy i jeszcze jak chciałaś numer do Justin'a...
- Żartowałam sobie. Zayn nie przesadzaj już. I zacznijmy od tego, że to ty zacząłeś tę znajomość. 
- No dobra. Wiem, jestem zbyt poważny - powiedział. - Jestem trochę bardziej ostrożny co do przyjaciół i dziewczyn. Ostatnio trzy razy ktoś mnie wyrolował. Perrie zdradziła.(Lubię związek Zayn'a i Perrie, ale to tylko opowiadanie. Uwielbiam ją, ale tutaj będzie inna.) Żeby tylko raz mnie zdradziła - powiedział załamany. - Nie była pierwszą. Ja też zdradziłem raz dziewczynę. Żałuje tego co zrobiłem, ale wtedy o tym nie myślałem - zdziwiło mnie jego wyznanie. - W dodatku jestem postrzegany jako jakiś zacytuję 'Muzułmanin morderca, który nie szanuje kobiet'. Ostatnio przeczytałem to w gazecie. Ja, tak na prawdę nie wyznaje jakoś mocno tej wiary. 
- Nie przejmuj się - dotknęłam jego dłoń.
- I w dodatku jeszcze uraziłem ciebie - powiedział i wstał.
Zaczął chodzić w tę i we w tą. 
- Ej, Zayn! Siadaj - powiedziałam. - Powiedz mi tylko, po co zacząłeś tą znajomość?! 
- No... Bo spodobałaś mi się wtedy w tej szkole - powiedział.
Otworzyłam szerzej oczy.
- Ale nic do ciebie nie czuje - powiedział.
- Uf, a już się bałam. Ale na pewno? - zapytałam.
- Jasne - uśmiechnął się. - Przepraszam za tamto - powiedział.
- Ja też za tę wzmiankę o łóżku - powiedziałam i przytuliłam się do niego.
- Jest już dobrze? - zapytał.
- Tak - odpowiedziałam.
- To co robiłaś wczoraj? - zapytał.
- Byłam na imprezie u Ruth, a potem pojechaliśmy do klubu - powiedziałam.
- Zabalowałaś - powiedział. - Dużo piłaś? - zapytał.
- Bardzo dużo. Jeszcze nigdy tyle nie wypiłam - stwierdziłam. - Chociaż na swojej.... - zadzwonił dzwonek do drzwi. 
- NIGDY NIE DZWONISZ I NAGLE SIĘ ODMIENIŁEŚ?! - krzyknął Zayn.
Głowa zaczęła mnie mocno boleć, a on się zaśmiał. 
- Bardzo śmieszne - powiedziałam.
- Hej - odwrociłam się i ujrzałam najprzystojniejszego członka zespołu 'One Direction'. 
Uśmiechał się szeroko, a w jego policzkach dało się zauważyć charakterystyczne dołeczki. Jaki on jest przystojny.
- Hej - uśmiechnęłam się szeroko.
- Styles, dlaczego ty dzwonisz co? - zapytał Zayn.
- Tak jakoś - odpowiedział i usiadł obok mnie. - Trzymaj - podał mi torby z ciuchami. - Mam nadzieje, że rozmiar dobry. Rozmiar buta strzelałem i wziąłem 39.
- Nieźle strzelasz - powiedziałam spoglądając mu w oczy.
- No wiem - powiedział i się zaśmiał.
- To ja pójdę się przebrać - powiedziałam. 
Poszłam do góry. Weszłam do łazienki i spojrzałam na ciuchy. O mój Boże, ile on zapłacił za te ciuchy?! Ja piernicze! Jakie piękne! I to od sławnego projektanta! Nie wierze! 
Przebrałam się szybko i zaczęłam przeglądać w lustrze. Zadzwoniłam do Ruth, że żyje, a resztę jej opowiem. Zrobiłam, aż sobie zdjęcie. Zeszłam na dół. Chłopacy spojrzeli się na mnie.
- Harry, nie wiem jak mam ci dziękować. Są piękne. Ile mam ci oddać? - zapytałam.
- Uznajmy to za prezent - uśmiechnął się ukazując te cudowne dołeczki w policzkach.
- Ale to jest za drogie! - powiedziałam spoglądając na niego. 
- Prezent - złapał mnie za ręke.
Zaczął patrzeć mi w oczy. Rownież spojrzałam w jego. Intensywność jego oczu wprowadzała mnie w zakłopotanie. Nie wiem dlaczego tak się działo. Nigdy tak się nie działo ze mną.
- Ekhem - Zayn odchrząnał, a my odwróciliśmy się w jego stronę. - Anastazjo, nie chciałaś się spytać o coś Harry'ego? - zapytał Zayn.
O co ja chciałam zapytać? Chwila muszę sobie przypomnieć. Wiem! Spojrzałam się na niego, a on znowu bacznie mnie obserwował. Chyba się zarumieniłam. 
- Eee... Ty i Taylor, na prawde byliście razem? - zapytałam.
- Modest! Kazali udawać parę, bo myśleli fani, że ja i Louis jesteśmy parą. Robili znad gejów. Trudna sprawa - stwierdził.
- Oh, to przykre - powiedziałam.
- Chcecie coś do picia? - zapytał nas Zayn.
- Herbatę - powiedzieliśmy razem, a ja się zaśmiałam.
- Słodki masz śmiech - powiedział Harry.
Tym razem nie spojrzałam na niego. Byłam za bardzo zawstydzona. Zayn wszedł do kuchni.
- Co robisz jutro rano? Musisz iść do szkoły? - zapytał. 
- Nie idę, mam popołudniu występ - odpowiedziałam.
- A jaki? - zapytał.
- Tańczę balet - powiedziałam.
- Ooo. A mogę przyjść? - zapytał.
- Trzeba kupić bilet - powiedziałam.
- Są na jakieś stronie czy coś? - zapytał.
- No jasne. Daj coś to ci podam.
- Masz - podał mi swój telefon. IPhone 5, czarny. 
- Ok - powiedziałam i wpisałam mu stronę na Safarii. - Jak chcesz to możesz kupić - podałam jemu telefon.
- Już kupuję. A co robisz rano? - zapytał.
- Pewnie pójdę pobiegać albo pojeździć na rowerze - powiedziałam. 
- Mogę z tobą? - zapytał.
I znowu intensywność jego oczu zaczęła mnie onieśmielać.
- Jasne - powiedziałam.
- To świetnie, na rowery co nie?
- Tak - powiedziałam.
- Wpisz swój numer. Zadzwonię do ciebie po 8. I się wtedy umówimy - powiedział. 
Wpisałam swój numer i oddałam mu telefon.
- Macie - do pokoju wszedł Zayn i podał nam herbatę.
Posłodziłam cztery łyżki i zaczęłam pić, a oni się na mnie patrzyli.
- Mam coś na nosie? - zapytałam.
- Ile ty słodzisz? - zapytał Zayn.
- Wiem, że dużo, ale to nie moja wina, że taką lubię - powiedziałam.
Rozmawiałam z nimi ponad godzinę, ale musiałam już się zbierać.
- Zayn wielkie dzięki za nocleg. Harry bardzo dziękuje za te ciuchy. Muszę już iść - powiedziałam i wzięłam torbę z wczorajszymi ciuchami. 
- Odwiozę cię - powiedział Harry.
- Nie chcę robić problemu - powiedziałam.
- Żaden problem, wręcz przyjemność - uśmiechnął się. 
Czy można być bardziej przystojnym? 
- Skoro tak - uśmiechnęłam się nieśmiało. 
- To do wieczora - powiedział do Zayn'a.
Wyszliśmy z domu i podeszliśmy do jego auta. Otworzył mi drzwi. Usiadłam i zapięłam pasy. Po chwili i on usiadł. Zapiął pasy i ruszył. Zapytał się o ulice, a potem odpowiedziałam. 
- Ile masz lat? - zapytał.
- Za parę miesięcy 19, a ty?
- Skończone 19. Nie jesteś Brytyjką prawda? - zapytał.
- Nie. Jestem Polką. Mieszkam tu od ponad 3 lat. 
- I potwierdza się stwierdzenie, że Polki są najpiękniejsze - powiedział.
- Oh, dziękuje - powiedziałam rumieniąc się. 
Włączył radio i śpiewał razem z nim. Rozkoszowałam się jego niskim głosem. 
- Już jesteśmy - powiedział.
- Baedzo ci dziękuje - powiedziałam odpinając pasy.
- Do jutra, Anastazjo - powiedział i uśmiechnął się szeroko.
- Paaa - odpowiedziałam.
Wyszłam z samochodu i podeszłam do drzwi. Weszłam do środka. Mama spojrzała się na mnie z dziwnym wyrażeń twarzy. 
- Co to za ciuchy? - zapytała.
Opowiedziałam jej wszystko. Dostałam opiernicz za zbyt duże spożywanie alkoholu. Poszłam do góry i położyłam się w łóżku.
Cały dzień przesiedziałam nad lekcjami, a potem oglądałam film.