poniedziałek, 19 maja 2014

7

Eh, impreza. Nie chciałam za bardzo, ale się zgodziłam. Ubrałam się i nałożyłam moje czarne 15cm szpilki.
Impreza zaczęła się o 20. Było już po 2, a ja nadal nic nie wypiłam. Bawiłam się, ale nie miałam ochoty na picie. Powoli ludzi zaczęli się zmywać. W końcu zostałam ja, Ruth, Tom i jego dziewczyna, Harry, Dylan i Nathan. Alkohol się skończył.
- Może pojedziemy do jakiegoś klubu? - zaproponował Harry.
- A ja prowadzę? - zapytałam, a oni pokiwała głowami. - Dylan jesteś tym siedmioosobowym co nie? - zapytałam.
- Tak, jedziemy nim.
Wszyscy się szybko zebrali. W klubie Dylan powiedział, że w drogę do domu on będzie prowadził. Więc wzięłam jednego drinka. Tańczyłam  Nathan'em. Potem piłam znowu i znowu i przestałam pamietać. Pamiętam, że ktoś mnie wziął do samochodu. Tam chyba zasnęłam. 
Moją głowę rozdzierał mocny ból. Cholera, jak to boli! Rozciągnęłam się na całej szerokości łóżka. Otworzyłam oczy. Hmm... Granatowo-niebieskie ściany, ciemne drzwi...
To nie mój dom! Ani dom Ruth. Szybko usiadłam, ale głowa zaczęła boleć. Próbowałam sobie coś przypomnieć. Może to dom Harry'ego. Jest nowy w szkole i nigdy u niego nie byłam. Eh, trzeba to sprawdzić. Wzięłam do ręki telefon i napisałam do Ruth:
'Nie mam pojęcia gdzie jestem. Mocno się nawaliłam? Jak nie zadzwonię za 30 minut - dzwoń na policję.'
Wstałam z łóżka. Spałam we wczorajszej sukience. Wolnym krokiem wyszłam na korytarz. Eh, no coś kojarzę ten korytarz. Ale skąd? Zeszłam na dół i zesztywniałam. Jestem w domu Malik'a. On siedział na kanapie i oglądał jakiś program. Co? Co ja tutaj robię? 
Odkaszlnęłam, a on się na mnie spojrzał. 
- Co ja tutaj robię?! - zapytałam zdenerwowana.
- Spokojnie. Siadaj - poklepał miejsce obok siebie.
- Nie, nie, nie. Najpierw robisz ze mnie jakąś łaskę lecącą na kasę, a teraz co?! 
- Wychodziłem z klubu. Wcześniej już cie widziałem. Więc wychodziłem i ty wymiotowałaś tam w kiblu, bo chciałem iść powiedzmy w prost, się wysikać. Jak zobaczyłem, że wymiotujesz dobiegłem do ciebie. Chciałem cię odwieźć do domu, ale twoi rodzice jeszcze pewnie spali, u Ruth nie było nikogo. Więc przywiozłem ciebie tutaj. 
- Aha - powiedziałam. - Umm... Przepraszam za kłopot i dziekuje za nocleg? - powiedziałam lekko jakby samej siebie pytając. 
- Nie ma sprawy. Głodna jesteś? - zapytał. 
- Nie. Ja już będę się zbierać - powiedziałam.
- Pogadajmy, ale na spokojnie - stanął przy mnie.
- Ugh, no dobra, ale jak znowu zaczniesz o takie głupoty wypytywać to nie będę się chamowała i oberwiesz w twarz. Zrozumiałeś? - zapytałam z powagą, a on się zaśmiał. 
- Dam ci jakieś ciuchy na przebranie - powiedział.
- Nie masz żadnych sukienek bądź spódniczek? - zapytałam z nadzieją.
- Niestety nie - znowu się zaśmiał. - Dresy i bluzka może być? - zapytał wchodząc do garderoby.
- A jakieś dżinsy? Nie chcę być wybredna, ale skoro mam stąd wyjść chcę w miarę dobrze wyglądać. A z faktu, że nogi nasz jak patyki, zamieszczę się w twoje spodnie. Oczywiście odkupię ci je.
- To może zadzwonię do Harry'ego on kupi jakąś spódniczkę i bluzkę i wtedy będzie święty spokój. Co ty na to? - zapytał.
- Jestem za. Powiedz jemu, że oddam mu te pieniądze - powiedziałam, a on przewrócił oczami. - A teraz możesz mi dać jakieś ciuchy - powiedziałam.
Wyjął czarne rurki i białą koszulkę. Szybko się przebrałam i zeszłam na dół.
- Wiem, że wyglądam strasznie, ale nie zajmujemy się moim wyglądem, chciałeś porozmawiać - powiedziałam siadając na kanapie.
- Przepraszam - powiedział. - Zdenerwowałaś mnie wtedy i jeszcze jak chciałaś numer do Justin'a...
- Żartowałam sobie. Zayn nie przesadzaj już. I zacznijmy od tego, że to ty zacząłeś tę znajomość. 
- No dobra. Wiem, jestem zbyt poważny - powiedział. - Jestem trochę bardziej ostrożny co do przyjaciół i dziewczyn. Ostatnio trzy razy ktoś mnie wyrolował. Perrie zdradziła.(Lubię związek Zayn'a i Perrie, ale to tylko opowiadanie. Uwielbiam ją, ale tutaj będzie inna.) Żeby tylko raz mnie zdradziła - powiedział załamany. - Nie była pierwszą. Ja też zdradziłem raz dziewczynę. Żałuje tego co zrobiłem, ale wtedy o tym nie myślałem - zdziwiło mnie jego wyznanie. - W dodatku jestem postrzegany jako jakiś zacytuję 'Muzułmanin morderca, który nie szanuje kobiet'. Ostatnio przeczytałem to w gazecie. Ja, tak na prawdę nie wyznaje jakoś mocno tej wiary. 
- Nie przejmuj się - dotknęłam jego dłoń.
- I w dodatku jeszcze uraziłem ciebie - powiedział i wstał.
Zaczął chodzić w tę i we w tą. 
- Ej, Zayn! Siadaj - powiedziałam. - Powiedz mi tylko, po co zacząłeś tą znajomość?! 
- No... Bo spodobałaś mi się wtedy w tej szkole - powiedział.
Otworzyłam szerzej oczy.
- Ale nic do ciebie nie czuje - powiedział.
- Uf, a już się bałam. Ale na pewno? - zapytałam.
- Jasne - uśmiechnął się. - Przepraszam za tamto - powiedział.
- Ja też za tę wzmiankę o łóżku - powiedziałam i przytuliłam się do niego.
- Jest już dobrze? - zapytał.
- Tak - odpowiedziałam.
- To co robiłaś wczoraj? - zapytał.
- Byłam na imprezie u Ruth, a potem pojechaliśmy do klubu - powiedziałam.
- Zabalowałaś - powiedział. - Dużo piłaś? - zapytał.
- Bardzo dużo. Jeszcze nigdy tyle nie wypiłam - stwierdziłam. - Chociaż na swojej.... - zadzwonił dzwonek do drzwi. 
- NIGDY NIE DZWONISZ I NAGLE SIĘ ODMIENIŁEŚ?! - krzyknął Zayn.
Głowa zaczęła mnie mocno boleć, a on się zaśmiał. 
- Bardzo śmieszne - powiedziałam.
- Hej - odwrociłam się i ujrzałam najprzystojniejszego członka zespołu 'One Direction'. 
Uśmiechał się szeroko, a w jego policzkach dało się zauważyć charakterystyczne dołeczki. Jaki on jest przystojny.
- Hej - uśmiechnęłam się szeroko.
- Styles, dlaczego ty dzwonisz co? - zapytał Zayn.
- Tak jakoś - odpowiedział i usiadł obok mnie. - Trzymaj - podał mi torby z ciuchami. - Mam nadzieje, że rozmiar dobry. Rozmiar buta strzelałem i wziąłem 39.
- Nieźle strzelasz - powiedziałam spoglądając mu w oczy.
- No wiem - powiedział i się zaśmiał.
- To ja pójdę się przebrać - powiedziałam. 
Poszłam do góry. Weszłam do łazienki i spojrzałam na ciuchy. O mój Boże, ile on zapłacił za te ciuchy?! Ja piernicze! Jakie piękne! I to od sławnego projektanta! Nie wierze! 
Przebrałam się szybko i zaczęłam przeglądać w lustrze. Zadzwoniłam do Ruth, że żyje, a resztę jej opowiem. Zrobiłam, aż sobie zdjęcie. Zeszłam na dół. Chłopacy spojrzeli się na mnie.
- Harry, nie wiem jak mam ci dziękować. Są piękne. Ile mam ci oddać? - zapytałam.
- Uznajmy to za prezent - uśmiechnął się ukazując te cudowne dołeczki w policzkach.
- Ale to jest za drogie! - powiedziałam spoglądając na niego. 
- Prezent - złapał mnie za ręke.
Zaczął patrzeć mi w oczy. Rownież spojrzałam w jego. Intensywność jego oczu wprowadzała mnie w zakłopotanie. Nie wiem dlaczego tak się działo. Nigdy tak się nie działo ze mną.
- Ekhem - Zayn odchrząnał, a my odwróciliśmy się w jego stronę. - Anastazjo, nie chciałaś się spytać o coś Harry'ego? - zapytał Zayn.
O co ja chciałam zapytać? Chwila muszę sobie przypomnieć. Wiem! Spojrzałam się na niego, a on znowu bacznie mnie obserwował. Chyba się zarumieniłam. 
- Eee... Ty i Taylor, na prawde byliście razem? - zapytałam.
- Modest! Kazali udawać parę, bo myśleli fani, że ja i Louis jesteśmy parą. Robili znad gejów. Trudna sprawa - stwierdził.
- Oh, to przykre - powiedziałam.
- Chcecie coś do picia? - zapytał nas Zayn.
- Herbatę - powiedzieliśmy razem, a ja się zaśmiałam.
- Słodki masz śmiech - powiedział Harry.
Tym razem nie spojrzałam na niego. Byłam za bardzo zawstydzona. Zayn wszedł do kuchni.
- Co robisz jutro rano? Musisz iść do szkoły? - zapytał. 
- Nie idę, mam popołudniu występ - odpowiedziałam.
- A jaki? - zapytał.
- Tańczę balet - powiedziałam.
- Ooo. A mogę przyjść? - zapytał.
- Trzeba kupić bilet - powiedziałam.
- Są na jakieś stronie czy coś? - zapytał.
- No jasne. Daj coś to ci podam.
- Masz - podał mi swój telefon. IPhone 5, czarny. 
- Ok - powiedziałam i wpisałam mu stronę na Safarii. - Jak chcesz to możesz kupić - podałam jemu telefon.
- Już kupuję. A co robisz rano? - zapytał.
- Pewnie pójdę pobiegać albo pojeździć na rowerze - powiedziałam. 
- Mogę z tobą? - zapytał.
I znowu intensywność jego oczu zaczęła mnie onieśmielać.
- Jasne - powiedziałam.
- To świetnie, na rowery co nie?
- Tak - powiedziałam.
- Wpisz swój numer. Zadzwonię do ciebie po 8. I się wtedy umówimy - powiedział. 
Wpisałam swój numer i oddałam mu telefon.
- Macie - do pokoju wszedł Zayn i podał nam herbatę.
Posłodziłam cztery łyżki i zaczęłam pić, a oni się na mnie patrzyli.
- Mam coś na nosie? - zapytałam.
- Ile ty słodzisz? - zapytał Zayn.
- Wiem, że dużo, ale to nie moja wina, że taką lubię - powiedziałam.
Rozmawiałam z nimi ponad godzinę, ale musiałam już się zbierać.
- Zayn wielkie dzięki za nocleg. Harry bardzo dziękuje za te ciuchy. Muszę już iść - powiedziałam i wzięłam torbę z wczorajszymi ciuchami. 
- Odwiozę cię - powiedział Harry.
- Nie chcę robić problemu - powiedziałam.
- Żaden problem, wręcz przyjemność - uśmiechnął się. 
Czy można być bardziej przystojnym? 
- Skoro tak - uśmiechnęłam się nieśmiało. 
- To do wieczora - powiedział do Zayn'a.
Wyszliśmy z domu i podeszliśmy do jego auta. Otworzył mi drzwi. Usiadłam i zapięłam pasy. Po chwili i on usiadł. Zapiął pasy i ruszył. Zapytał się o ulice, a potem odpowiedziałam. 
- Ile masz lat? - zapytał.
- Za parę miesięcy 19, a ty?
- Skończone 19. Nie jesteś Brytyjką prawda? - zapytał.
- Nie. Jestem Polką. Mieszkam tu od ponad 3 lat. 
- I potwierdza się stwierdzenie, że Polki są najpiękniejsze - powiedział.
- Oh, dziękuje - powiedziałam rumieniąc się. 
Włączył radio i śpiewał razem z nim. Rozkoszowałam się jego niskim głosem. 
- Już jesteśmy - powiedział.
- Baedzo ci dziękuje - powiedziałam odpinając pasy.
- Do jutra, Anastazjo - powiedział i uśmiechnął się szeroko.
- Paaa - odpowiedziałam.
Wyszłam z samochodu i podeszłam do drzwi. Weszłam do środka. Mama spojrzała się na mnie z dziwnym wyrażeń twarzy. 
- Co to za ciuchy? - zapytała.
Opowiedziałam jej wszystko. Dostałam opiernicz za zbyt duże spożywanie alkoholu. Poszłam do góry i położyłam się w łóżku.
Cały dzień przesiedziałam nad lekcjami, a potem oglądałam film.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz