poniedziałek, 19 maja 2014

8

Z błogiego snu wyrwał mnie dzwonek mojego telefonu. Nie otwierając oczu zaczęłam szukać ręką telefonu. Gdy natknęłam się na niego przyłożyłam go do ucha i przesunęłam palcem, aby odebrać.
- Halo? - zapytałam ziewając.
- Anastazja? - zapytał ktoś.
-Tak, a z kim rozmawiam? - tym razem to ja zapytałam.
- Z Harry'm - momentalnie otworzyłam oczy i odchrząknęłam. 
- O, hej - powiedziałam.
- Obudziłem cię? - zapytał.
- Nie, no coś ty! - powiedziałam.
- Wiem, że tak - powiedział. W ogóle to ja rozmawiam z Harry'm Styles'em! - Przepraszam, że cię obudziłem.
- Nic się nie stało - powiedziałam. 
- Dzwonię, żeby umówić się na 10, bo dopiero wtedy ma przestać padać deszcz.
- Oh, jasne. A gdzie się spotykamy? - zapytałam.
- Ja po ciebie przyjadę - powiedział. - Tylko ubierz się ciepło, bo na dworze zimno - stwierdził.
- Oczywiście - zaśmiałam się. 
- To dozobaczenia - powiedział.
- Pa - rozłączyłam się.
Odłożyłam telefon i znowu zamknęłam oczy. Dostałam SMS-a. Spojrzałam na wyświetlacz - 16 wiadomości od Ruth. 
'Nienawidzę cię!'
'Ciekawe z kim na matmie mam siedzieć!'
'Kurde, prawie potrąciłam Alana...'
'Nie gadaj, że jeszcze śpisz!'
'Wstawaj!'
'!'
'!'
'!'
'!'
'!'
'!'
'!'
'!'
'!'
'!'
'!'
Co za irytująca dziewczyna! Odpisałam jej.
'Żyję, nie śpię, bo dzwonił do mnie Harry. Będziesz na występie?'
Odłożyłam telefon i zeszłam na dół. Przy stole siedziała Lydia z Josh'em. 
- Hej - powiedziałam.
- Hej - odpowiedzieli razem.
Podeszłam do lodówki. Eh, nie mam na nic ochoty! Wzięłam drożdżówkę i mleko. Usiadłam z nimi do stołu. 
- Przychodzimy dzisiaj do ciebie na występ - powiedziała Lydia.
- Ok - odpowiedziałam.
- Ślub planujemy na październik - uśmiechnęła się do mnie.
- To fajnie - powiedziałam z pełną buzią. - Przepraszam - powiedziałam, gdy połknęłam. 
- Wybrałaś już studia? - zapytał Josh.
- Nie. Nadal nie mam pojęcia na co chcę iść. A może mi doradzisz coś? - zapytałam.
Lubiłam Josh'a. Jest bardzo mądry, przystojny i fajny! 
- Może coś z artystyką. Jako aktorka, scenarzystka. A może na menadżera - powiedział.
- Scenarzystka! Josh, jesteś cudowny - powiedziałam uśmiechnięta. - A ty na pewno nie jesteś w ciąży? - zapytałam Lydię. - Bez obrazy, ale trochę przytyłaś - powiedziałam.
- No wiem, ale to przez to, że cały czas tylko praca - powiedziała.
Skończyłam jeść i odłożyłam talerz do zmywarki. Weszłam do swojego pokoju. Poszłam się wykąpać. Włosy związałam w kitkę i delikatnie się pomalowałam. Usiadłam na łóżku. Mam jeszcze 40 minut. Wzięłam MacBook'a i zalogowalam się na Facebook'u. Nic ciekawego. Przebrałam się.
Wyjęłam jeszcze bordowe baleriny i byłam gotowa. Wzięłam jeszcze torebkę, gdzie schowałam portfel, klucze i telefon. Poszłam do garażu po swój rower. Cały kremowy z niską ramą. Rower miejski. Miał jeszcze z przodu koszyczek. Wyczyściłam go lekko szmatką i wyprowadziłam na podwórko. Weszłam do domu i napiłam się wody.
- Gdzie idziesz? - zapytała Lydia.
- Jadę z kolegą na rower - powiedziałam.
- Z Zayn'em? - zapytała.
- Nie - odpowiedziałam. - Powiedz mamie, że wrócę po 13. 
- Ja robię obiad. Obiad na 13.30, a przy okazji ładnie wyglądasz - powiedziała.
- Dziękuję - odpowiedziałam i usłyszałam dzwonek do drzwi.
Podeszłam i je otworzyłam.
- Witaj - powiedział Harry.
I znowu to uczucie! Jak ten chłopak na mnie działa!
- Hej - powiedziałam rumieniąc się. 
Wyszłam z domu i podeszłam do swojego roweru.
- Jedziemy? - zapytałam.
- Jedziemy - uśmiechnął się ukazując dołeczki w policzkach. 
Jak nie przestanie tego robić to wyląduję niedługo w szpitalu. On jest taki przystojny!
Wsiadłam na rower. On wyjechał pierwszy. Wyjechaliśmy na ulicę.
- Prowadzisz - powiedziałam do niego.
- Ale potem nie zdziw się jak się zgubimy - powiedział.
- Oh, jasne. Tylko do lasu mnie nie zaciągnij - powiedziałam.
- Nie śmiałbym - powiedział. - Jeszcze raz przepraszam, że cię obudziłem - wjechaliśmy do parku.
- Nic się nie stało. Zapomniałam nastawić budzik - powiedziałam.
- Przepraszam, że pytam o takie rzeczy, ale... Czy ty i Zayn coś tego? - zapytał się, a ja się zaśmiałam.
- Kolegujemy się. Tyle - odpowiedziałam. - A co? - spytałam.
- Tak tylko pytam. Jesteś w ostatniej klasie prawda? 
- Tak, od października zaczynam studia - powiedziałam.
- A jakie? - zapytał.
- Dzisiaj narzyczony mojej siostry podrzucił mi pomysł. Chyba na scenarzystę albo menadżer filmowy itp. - powiedziałam.
- Gdybym nie był w zespole, poszedłbym na kucharza.
- Kucharza? Wow. Dobrze gotujesz? - zapytałam.
- Będziesz musiała sama spróbować i ocenić - powiedział. 
Czy to jest zaproszenie? Jeszcze nie wierzę, że jestem z nim na przejażdżcę, a on daje mi takie propozycje. 
- Z wielką chęcią - odpowiedziałam. 
Zaczęliśmy jeździć po parku. W pewnym momencie się tak na niego zapatrzyłam, że wpadłam na jakiegoś chłopaka. Upadł, a ja szybko zeszłam z roweru. 
- Jeju, nic ci nie jest? - zapytałam kucając przy nim.
- Na szczęście nic, ale następnym razem uważaj - powiedział i odszedł.
Harry zaczął się ze mnie śmiać. Stałam tak zażenowana. Prawie przejechałem człowieka! Ale to wina Harry'ego. To on mnie tak rozprasza! Gdyby nie był taki przystojny!
- To nie jest zabawne! - powiedziałam poważnie patrząc na niego, ale on już płakał ze śmiechu.
Nie wytrzymałam i sama zaczęłam się śmiać. Po paru chwilach przestaliśmy i znowu usiedliśmy na rower. Pojechaliśmy do kolejnego parku. Tym razem uważałam na drogę i ludzi. Harry co chwile rzucał żartami. W końcu podjechaliśmy do budki z lodami. Zamówiliśmy, ale nie pozwoliłam za siebie zapłacić. Usiedliśmy na ławce.
- Muszę się jakoś ładnie ubrać na twój występ? - zapytał.
- Tylko nie przyjdź w dresach, a będzie dobrze - powiedziałam, ale patrząc na jego spojrzenie dodałam. - To teatr. Ubierz się tak jakbyś szedł do teatru - powiedziałam.
- W porządku. Masz rodzeństwo? - zapytał.
- Starszą siostrę i dwie młodsze bliźniaczki. A ty?
- Starszą siostrę. 
Zapanowała niezręczna cisza.
- Miałbyś ochotę po występie iść do restauracji? - zapytał.
- Będę zmęczona. Z wielką chęcią bym z tobą poszła, ale będę wykończona - powiedziałam.
- Oh, jasne. To się zdzwonimy i wtedy umówimy - uśmiechnął się.
- Tak, na pewno!
Czas z Harry'm minął miło i szybko. Różni się od Zayn'a tym, że jest bardziej wyluzowany i zabawny. Ale obu ich bardzo lubię. Zayn'a poznałam wcześniej, ale Harry ma coś w sobie, że bardzo ciągnie mnie do niego. Tylko co?
Weszłam do domu i poczułam zapach obiadu. Spojrzałam na zegarek. Przyszłam idealnie! Zdjęłam sweterek i buty. Weszłam do jadalni i usiadłam przy stole, gdzie siedzieli wszyscy oprócz Lydii. Pewnie jeszcze coś szykowała.
W końcu i ona przyszła. Zjedliśmy obiad w miłej atmosferze. Jak nigdy! 
Musiałam się porządnie wykąpać. Potem umyć włosy. Nie pomalowana i w leginsach oraz zwykłej bokserce wsiadłam do auta i pojechałam do teatru.  Weszłam do środka i od razu wzięła mnie trenerka.
- Anastazjo, biegnij już do Olivii (fryzjerka, kosmetyczka i stylistka). Pierwsza twoja główna rola! Musisz pięknie wyglądać - powiedziała.
Udałam się do Olivii. Czekała już na mnie. Gdy mnie ujrzała od razu wzięła i posadziła na fotel. Przygotowanie trwało długo. Miałam wysokiego koka i wianuszek z kwiatów mocno przypięty do włosów. Miałam czarne kreski, a na nich pełno kolorowe brylanciki. Usta podkreślone różową szminką. Potem przebrałam się. Biały strój baletnicy z dodatkiem niewielu kwiatów i białe baletki zawiązywania sznurkiem na łydce. Wyszłam spokojnie się rozgrzać. Nim się zorientowałam była już 18. Czas zacząć występ. 
Wszystko przebiegało zgodnie z planem. Muzyka grała, ja tańczyłam. Wszystko było w porządku. Ostatni piruet i stanęłam na palcach. Muzyka ucichła, a po chwili usłyszałam oklaski. Ukłoniłam się. Po chwili wszystkie dziewczyny do mnie dołączyły. Kurtyna opadła. Zaczęłyśmy się przytulać i cieszyć. Zeszliśmy ze sceny i nagle ktoś do mnie podszedł. Odwróciłam się i byli to rodzice, Lydia z Josh'em, Ruth i parę osób z mojej szkoły. Wyściskali mnie i odeszli. Po chwili podszedł Harry.
- Jesteś świetna - powiedział. Wyjął zza pleców bukiet róż. - To dla ciebie - podał mi.
- Dziękuje - powiedziałam i przytuliłam się do niego.
- Nie ma za co. To było niesamowite. Jesteś w tym bardzo dobra. Mam nadzieję, że powiadomisz mnie o następnym występie.
- Obiecuje - uśmiechnęłam się szeroko.
- Do zobaczenia - powiedział i pocałował mnie w policzek.
Zastygłam w bezruchu kiedy odszedł. O mój Boże. Uśmiech nie schodził mi z twarzy kiedy weszłam do szatni. Nie wierzę, że on pocałował mnie w policzek. To takie cudowne. Cały czas czuje jego usta na lewym policzku. 
Przebrałam się i wyszłam z teatru. Pojechałam samochodem do domu. Nikogo tam nie było. Dziwne, ale nie przejmowałam się tym. Weszłam do swojego pokoju i od razu zadzwoniłam do Ruth opowiadając jej o tym wszystkim. Nie nadąrzała, a ja gadałam jak najęta. W końcu zrozumiała wszystko i cieszyła się tak samo jak ja. Z wrażenia zasnęłam w ciuchach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz