- Czekaj - powiedziała, kiedy odebrała. - Ok, już.
- Co chciałaś? - zapytałam.
- Dostałam się na studia! - krzyknęła do słuchawki.
- Ja też powinnam dostać list - przypomniało mi się.
- Ej, Ana, nie przejmuj się. Może przyszedł do szkoły.
- Albo jednak dostałam się tylko do uczelni na wzgórzu co? Kurde wiedziałam, że te uczelnie to za wysoka poprzeczka! - wkurzyłam się.
- Ana, spokojnie. Nie przekreślaj od razu wszystkiego! A w ogóle to ty masz chłopaka! I to nie byle jakiego tylko Harry'ego Styles'a! - pisknęła.
- Tak, wiem! Też jestem szczęśliwa!
- Pasujecie do siebie. Jak ja wam zazdroszczę urody! - powiedziała.
- A ty to niby brzydka jesteś? - zapytałam.
- No! - odpowiedziała.
- Lick też jest przystojny, ty też nie szpecisz urodą - stwierdziłam.
- No właśnie! Chyba jadę z Lick'iem na wakacje do jego rodziców we Włoszech - powiedziała.
- Ja może pojadę do Lydii. Znaczy się tylko po to, żeby się w końcu opalić - zaśmiałam się.
- Dobra, ja kończę. Pa - powiedziała i się rozłączyła.
Oddzwoniłam od razu do Harry'ego. Odebrał po chwili.
- No hej - powiedział.
- Hej - uśmiechnęłam się do siebie.
Kiedy słyszę jego głos jestem po prostu szczęśliwa!
- Jak się czujesz? - zapytał.
- Cudownie, a ty?
- Jestem bardzo szczęśliwy.
- Oh, a to ciekawe dlaczego - powiedziałam śmiejąc się.
- Poznałem taką piękną dziewczynę i jest już moja - odpowiedział.
- Niezła szczęściara z kimś takim jak ty - powiedziałam.
- Uwielbiam twój głos - kiedy to usłyszałam rumieńce wyskoczyły mi na twarzy. - I to jak się rumienisz - powiedział.
- Dziękuje - powiedziałam.
- Jadę właśnie pogadać z siłami wyższymi (czyli menadżerami itp.) o nas. Trzymaj kciuki.
- W porządku. O której będziecie w szkole? - zapytałam i usłyszałam, że ktoś wchodzi do domu.
- O 13.30.
- Harry, rodzice przyjechali. Do później.
- Do później - rozłączyłam się.
Zbiegłam na dół i myślałam, że zaraz coś rozwale. Oprócz rodziców i bliźniaczek pojawiła się także Lydia i Josh.
- Nie masz domu? - zapytałam się jej.
- Ana, możemy pogadać? - zapytała.
- Zaraz - powiedziałam i podeszłam do rodziców przytulając ich.
Chwila na rozmowę i poszłam z Lydią do mojego pokoju.
- A więc co ty znowu chcesz? - zapytałam siadając na łóżku.
- Ja przepraszam - zaczęła. - To moja wina. To przeze mnie on nie żyje, gdybym się wtedy nie nawaliła w cztery dupy i nie krzyczała to on by żył, a ty byś była szczęśliwa - kiedy to powiedziała, ja zaczęłam płakać.
- Lydia - wyciągnęłam do niej ręce.
Podeszła do mnie i przytuliła. Płakałam coraz bardziej.
- Brakuje mi jego. Kochałam go - powiedziałam.
- Wiem, przepraszam.
- Tęsknię za jego śmiechem i kawałami. Tak cholernie mi go brakuje. Chciałabym go jeszcze raz zobaczyć - powiedziałam. - Dlaczego on nie może wrócić? Powiedz mi dlaczego?! On był taki dobry! Ja go kocham nadal.
- Shh... Ana, ja wiem, że ci trudno, ale musisz zacząć żyć jeszcze lepiej - starła mi łzy z oczu. - Tęskniłam za moją małą siostrą.
- Ja za tobą też - uśmiechnęłam się. - Wiesz, ze ci wybaczyłam prawda?
- Dziękuje - przytuliła mnie mocniej.
- A skoro mówimy o życiu itp. To musze ci coś powiedzieć. Możesz się zdziwić. Mam chłopaka - powiedziałam.
- To cudownie - przytuliła mnie kolejny raz dzisiaj. - Z Zayn'em?
- Z Harry'm z 'One Direction'. Poznasz go dzisiaj - powiedziałam.
- Na serio? Wow, szalejesz - powiedziała. - No, to ja zmykam. Pewnie musisz się szykować...
- Zdążę - powiedziałam. - Jestem głodna.
Zeszłyśmy na dół. Zaczęłam robić z nią kanapki. Rozmawiałyśmy o jej ślubie. O tym, że w poniedziałek lecę do niej. Nagle weszła mama.
- Co tu się dzieje? - zapytała, a my się odwróciłyśmy do niej.
- A co? - zapytałam zlizując z palca drzem.
- Jeszcze się nie zabiłyście? - zapytała.
- Chyba nie - powiedziała Lydia. - Ana przyjeżdża do mnie na wakacje. W poniedziałek wylatujemy.
- Pogodziłyście się - raczej stwierdziła, niż spytała.
Wyleciała z kuchni szczęśliwa. Ok, to jest dziwne.
Pojechałam swoim samochodem do szkoły. Tam przećwiczyłam mowę i poszłam do łazienki. Poprawiłam sobie makijaż i ktoś zakrył mi oczy. Wystraszyłam się i od razu tego kogoś kopnęłam.
- Chciałem się przywitać - odwróciłam się i ujrzałam Harry'ego, trzymającego się za nogę.
- Przepraszam - podeszłam do niego.
- Nic mi nie jest - powiedział i uśmiechnął się do mnie.
- Następnym razem złamie ci ręke jak tak zrobisz - powiedziałam szczerze.
- Zapamiętam - złapał mnie w talii i przysunął do siebie.
- Ładnie wyglądasz - powiedziałam do niego.
- Ale ty lepiej - powiedział.
- Właśnie, że ty, ale nie będę się kłóciła, bo i tak wiemy, że mam racje - zaśmialam się.
Pocałował mnie, a ja zamiast oddać mu ten pocałunek to zaczęłam się śmiać.
- Czemu ty się śmiejesz? - zapytał, a ja nie mogłam wytrzymać ze śmiechu.
- Nie wiem - powiedziałam ledwo.
Pokręcił głową i wyszedł z łazienki. Pobiegłam za nim.
- Już się nie śmieje - powiedziała i go pocałowałam, ale znowu wybuchłam śmiechem.
Chyba się obraził, bo odwrócił się i poszedł na dwór. Kiedy się uspokoiłam poszłam go szukać. Ale sala była już zapełniona. A on gdzie?! Zaczęłam go szukać, ale po drodze przywitałam się z milionem ludzi i trzeba było zaczynać. Siedziałam w pierwszym rzędzie, a obok mnie Tom. Podczas swojej mowy szukałam wzrokiem Harry'ego albo jego kumpli, ale nie znalazłam. Wszystko przebiegało dobrze. Podawali uczelnie na jakie kto się dostał. Przyszedł czas na mnie:
- Anastazja Lewandowska, przewodnicząca szkoły! Tu mamy wielką niespodziankę, ponieważ Anastazja dostała się na ADD, gdzie jej profilem będzie menadżerstwo oraz scenografia. Gratulujemy!
Prawie wbiegłam na te scenę, tak bardzo się cieszyłam.
Odebrałam dyplom i usiadłam na miejscu.
Na samym końcu śpiewało 1D, ale Harry się nawet na mnie nie spojrzał. Pfff... Po skończonym zakończeniu poszłam do razu do rodziców. Rzuciłam się na nich. Potem pożegnałam się ze wszystkimi. Cały czas płakałam. Wsiadłam do samochodu i odjechałam. Cel - dom Harry'ego Styles'a. Nie znałam adresu, ale udało mi się go zdobyć. Stanęłam na chodniku obok jego domu. Chciałam zadzwonić dzwonkiem czy coś, ale odepchnął mnie ochroniarz.
- Nie może pani tu wejść.
- Ale ja jestem jego dziewczyną! - powiedziałam zirytowana.
- Słyszę to od paru tysięcy dziewcząt. Niech pani da dobie spokój.
Wsiadłam do samochodu i zaczęłam do niego dzwonić.
- Halo?
- Gdzie jesteś? - zapytałam.
- W domu - odpowiedział.
- To fajnie. W takim razie powiedz swojemu ochroniarzowi, żeby mnie wpuścił - powiedziałam.
- Zaraz będę - rozłączył się.
Po chwili bramę otworzono i mogłam wjechać do środka. Zaparkowałam i wyszłam z samochodu.
- Hej - powiedziałam do niego wkurzona.
- Co ci? - zapytał.
- Mi? A tobie? Obrażasz się o byle gówno - powiedziałam.
- Wejdź do domu - powiedział.
Weszłam do środka. W bardzo noweczesnym stylu urządzony dom. Nie za bardzo przypadł mi do gustu.
- A więc - stanęłam na przeciwko niego.
- Wiesz, nie za fajnie jest, kiedy ktoś wybucha śmiechem podczas pocałunku.
- Harry, ale ja taka jestem. Przepraszam, ale kurde no... Ja potrafię się zaśmiać z ciszy - stwierdziłam.
- Ale to nie było miłe.
- Jak mnie zlałeś na zakończeniu, też nie było za miłe.
- Przepraszam - powiedział.
Podszedł bliżej i pocałował mnie szybko w usta.
- Jesteś głodna, chcesz coś pić? - zapytał.
- Nie, dziękuje - powiedziałam.
- To co robimy? - zapytał.
Uśmiechnęłam się i zdjęłam buty z nóg.
- Nie wiem. A co byś chciał? - zapytałam.
- A właśnie. Gratuluje z dostania się na studia.
- Dziękuje. To było takie Wow. Nie wiedziałam, że się dostałam.
- Jestem z ciebie dumny - powiedział i usiedliśmy na kanapie.
Wszystko jest tu takie bardzo nowoczesne.
- Menadżerowie pozwolili nam na ujawnienie - uśmiechnął się i położył ręke na moim kolanie.
- Pogodziłam się z siostrą. Tego nie pobijesz - zaśmiałam się i wtuliłam w niego.
- Ana - zaśmiał się. - Ja się bardzo ciesze - spojrzał się na mnie, ale mina mu zesmutniała. - Coś się dzieje?
- Nie - odpowiedziałam. - Czemu pytasz?
- Bo przyglądasz mi się za często. Nawet jak na ciebie - powiedział, a ja się zarumieniłam i odwróciłam.
Po chwili poczułam jak dotyka mojego podbródka i obraca moją głowę w jego stronę.
- Nie wstydź się mnie - uśmiechnął się do mnie, a ja bardziej się zarumieniłam.
Dotknął mojego policzka i pogładził go kciukiem.
- Harry - zaczęłam, ale on mnie pocałował.
Wplątałam palce w jego włosy, a on bez problemu położył mnie na kanapie, jednocześnie kładąc się na mnie.
Zaśmiałam się, a on spojrzał się na mnie z pytającym wyrazem twarzy.
- Jesteś śmieszny - powiedziałam.
- Dlaczego? - zapytał.
- A tak - zaśmiałam się i jego pocałowałam.
- Ty też jesteś śmieszna - powiedział i zaczął mnie znowu całować.
Zjechał niżej - do mojego uda. Jego ręka zaczęła kierować się ku górze. Nie przestawal mnie całować. Kiedy zbliżył się do moich majtek odsunęłam jego ręke.
- Za szybko - uśmiechnęłam się do niego.
- Eh - usiadł i się poprawił.
- Przykro mi - zaśmiałam się i poprawiłam włosy i spódniczkę.
- Zostajesz na noc? - zapytał.
- Ale... W sumie to mam prawie 19 lat... Mama i tak się zgodzi...
- No to super!
- A może ty u mnie co? - zapytałam.
- Jak daleko jest pokój twoich rodziców?
- Piętro niżej - odpowiedziałam.
- W takim razie może być. A twój tata mnie nie zabije?
- Spokojnie, pojechał w delegacje - odpowiedziałam i usiadłam na jego kolanach.
- Wiesz, że w piątek wyjeżdżam w trasę? - zapytał.
- Wiem - wtuliłam się w niego. - Kiedy kończy się trasa? - zapytałam.
Objął mnie w pasie ręką, a drugą przejechał delikatnie po moich włosach.
- W listopadzie - odpowiedział wzdychając.
- Troche długo - powiedziałam wyraźnie smutna.
- Damy sobie rade - uśmiechnął się i mnie pocałował. - W połowie sierpnia się spotkamy i mamy cały miesiąc - powiedział.
- Zawsze było tak trudno? - zapytałam.
- Nie miałem dziewczyny odkąd zostałem sławny - powiedział.
- Harry? - zaśmiałam się.
- Tamte się nie liczyły, inne były na jedną noc - powiedział, a ja momentalnie zesztywniałam.
- C-co? - zapytałam schodząc z jego kolan i stając.
- Ana - wstał i złapał mnie za dłoń. - Było i minęło. Nie jestem taki - powiedział patrząc mi w oczy.
- Jak dawno? - zapytałam.
- 3 miesiące temu - odpowiedział.
Usiadłam na kanapie, a on obok mnie.
- Wszyscy wiedzieli? - zapytałam.
- Tylko chłopacy - odpowiedział.
- Dobra - otrząsnęłam się. - Już wszystko jest ok - powiedziałam i musnęłam ustami jego policzek.
- Cieszę się - odpowiedział.
Rozmawialiśmy dużo, a około 21 postanowiliśmy pojechać już do mnie. Harry wziął potrzebne ciuchy. Jechaliśmy moim samochodem. Chciał prowadzić, ale nie zgodziłam się. Dojechaliśmy do mnie i weszliśmy do środka.
- Hej - powiedziałam widząc rodzicielke w salonie. - Harry zostaje dzisiaj na noc - powiedziałam.
- Anstazjo - zaczęła.
- Mamo - spojrzałam się na nią, a ona pokiwała głową.
- Chcecie coś jeść? - zapytała. - I tak zjecie - stwierdziła i poszła do kuchni. - Ana, chodź na chwile - krzyknęła.
- Idź do mnie, zaraz przyjde - powiedziałam do niego i udałam się do kuchni.
- Nic mi nie mówiłaś, że masz chłopaka - powiedziała.
- Wyleciało mi to z głowy? Wydawało mi się, że mówiłam.
- Wydawało. Tylko proszę cię... Bo wiesz nie chce zostać bab...
- Ok, rozumiem! Spokojnie, nie przejmuj się! - krzyknęłam i wybiegłam z kuchni.
Weszłam do swojego pokoju i położyłam się na łóżku obok Harry'ego.
- To co robimy? - zapytał.
- Nie mam pojęcia - powiedziałam, a on mnie pocałował.
Nie kończył z pocałunkami. Pocałunki przerodziły się w bardziej namiętne. Harry zaczął jeździć ręką po moim udzie. Uśmiechnęłam się sama do siebie i wplotłam ręce w jego włosy.
- Jesteś cudowna - powiedział.
Zaśmiałam się i wróciliśmy do całowania.
Nagle do pokoju ktoś wszedł. Odskoczyliśmy od siebie, a ja się zaczęłam poprawiać. Tym ktosiem okazała się Lydia.
- Przepraszam - zaczęła się śmiać. - Chciałam się przywitać - powiedziała.
- Świetny moment wybrałaś - powiedziałam wstając i gładząc sukienkę. - No wchodź - powiedziałam, a ona weszła i zamknęła za sobą drzwi.
Super piszesz. Strasznie mnie wciągnął twój blog. Czekam na następne rozdziały ;*
OdpowiedzUsuńŚwietny blog . Czekam na next ;)
OdpowiedzUsuń